Zmarł Artur "Waluś" Walczak. Strongman trafił do wrocławskiego szpitala po tym, jak został znokautowany podczas gali PunchDown w tym mieście. Jak poinformowali przedstawiciele lecznicy, powodem śmierci była niewydolność wielonarządowa wynikająca z nieodwracalnego uszkodzenia centralnego układu nerwowego.
"Waluś" do lecznicy trafił w stanie krytycznym ponad miesiąc temu. 22 października w walce półfinałowej gali PunchDown 5 strongman Artur "Waluś" Walczak stanął naprzeciw Dawida "Zalesia" Zalewskiego. Po ciosie zadanym przez rywala "Waluś" upadł.
Trafił do szpitala. Jego stan był krytyczny. Sportowiec był w śpiączce farmakologicznej, z której już nie udało się go wybudzić.
Informację o śmierci zawodnika potwierdził wrocławski szpital. Powodem była "niewydolność wielonarządowa wynikająca z nieodwracalnego uszkodzenia centralnego układu nerwowego".
Puchchdown to dyscyplina polegająca na policzkowaniu się. Staje się w Polsce coraz bardziej popularna. Do tego stopnia, że organizowane są specjalne gale.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Małgorzata Dziewońska powiedziała, że prokurator podjął decyzję o przeprowadzeniu sekcji zwłok mężczyzny.
Dodała, że śledztwo w tej sprawie nadal toczy się w kierunku narażenia osoby na niebezpieczeństwo utraty życia lub odniesienia ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.
Przesłuchiwani są świadkowie - powiedziała prok. Dziewońska.
Prokuratorskie dochodzenie ma wyjaśnić m.in. jak została przygotowana i zabezpieczona gala, podczas której doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia.