"Wiele czasu spędziliśmy razem. Starałem się zawodnikom wytłumaczyć, że siła nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem. Czasami potrzeba trochę sprytu. I właśnie w decydującym meczu z Argentyną widziałem na boisku, że pod względem technicznym, taktycznym i organizacyjnym mecz był bardzo dobry" - ocenił Andrea Anastasi. Polscy siatkarze pokonali w Gdańsku ekipę z Ameryki Południowej 3:0 (25:18, 25:23, 25:22) w meczu o trzecie miejsce turnieju finałowego Ligi Światowej.

Największe postępy zrobili - według Anastasiego - przyjmujący Bartosz Kurek i Michał Kubiak. Spójrzmy na Bartka. Gdy zaczynała się Liga Światowa często zdarzało mu się serwować z całej siły i w środek siatki. Teraz widać, że myśli przy tym i często próbuje zagrywać także flotem. Drugim przykładem jest Michał Kubiak, który ciągle daje mi sygnał, że chciałby grać więcej. Wystawiłem go w pierwszej szóstce w meczu z Portoryko i nie zaprezentował najlepiej. Teraz wszedł w trzecim secie w meczu z Argentyną i był najlepszym zawodnikiem. Powtarzam mu, że musi być cierpliwy, a na niego także przyjdzie czas - powiedział włoski szkoleniowiec.

Najważniejsze dla trenera było jednak, że polscy siatkarze zagrali z sercem i pasją. Może czasami brakowało umiejętności, czasami popełnialiśmy błędy taktyczne, ale nie można tej ekipie zarzucić braku zaangażowania czy woli walki. Oni zostawili na parkiecie serce i pasję. To mi się najbardziej podobało - podkreślił.

Dla Anastasiego trzecie miejsce w LŚ z Polską jest największym sukcesem w karierze, mimo że dwukrotnie triumfował w tych rozgrywkach z kadrą Włoch. Ale wtedy nie byłem w tak trudnej sytuacji personalnej. Na początku obecnej edycji LŚ mieliśmy spore problemy. Mało czasu na przygotowania, okrojony skład. Nikt nie dawał nam najmniejszych szans, a i tak się udało - zaznaczył.

To głównie dlatego trener wierzy, że potencjał biało-czerwonych jest znacznie wyższy. Moja w tym głowa, by go wykorzystać. Musimy na pewno popracować nad pewnymi elementami, taktyką, ale najważniejsze jest, by chłopcy uwierzyli w moje metody, w to co robią. Gdy po zawodach wszedłem do szatni i powiedziałem, że może musimy pracować jeszcze ciężej, chłopcy złapali się za głowę i pytali, czy to możliwe - skomentował Włoch.

Kolejną ważną imprezą dla polskich siatkarzy będą wrześniowe mistrzostwa Europy. W Lidze Światowej biało-czerwoni byli drugą ekipą Starego Kontynetu po Rosjanach, którzy w finale zwyciężyli z obrońcami tytułu Brazylijczykami 3:2.

Jestem daleki od stwierdzenia, że jesteśmy drugim zespołem w Europie po Rosjanach. To nie tak. Do mistrzostw pozostało wiele czasu, wiele drużyn zmieni składy, dojdą inni zawodnicy, inaczej będzie z formą. To inny turniej i inne zespoły. Jest wiele drużyn bardzo silnych w Europie. A sport to nie matematyka. Każdy medal trzeba wywalczyć - zaznaczył.

Dzisiaj Andrea Anastasi i jego podopieczni wyjechali na zasłużone wakacje. W dużej mierze wybierany jest kierunek włoski m.in. trener uda się na Sycylię, Piotr Gruszka z Krzysztofem Ignaczakiem wybrali Sardynię, Bartosz Kurek również myśli o słońcu i plaży. Po raz kolejny kadra zbierze się w Spale 25 lipca.