W sobotę w fińskim Kontiolahti rusza nowy sezon biathlonowego Pucharu Świata. W składzie naszej reprezentacji jest oczywiście Kamila Żuk. Młoda zawodniczki z roku na rok robi znaczące postępy. Teraz chce zrobić kolejny krok do przodu, choć w rozmowie z RMF FM przyznaje, że nie była w stanie realnie ocenić tego co chce w tym sezonie osiągnąć: "Z uwagi na zwariowany okres przygotowawczy z powodu pandemii, strachu o to czy sezon wystartuje ciężko było mi określić własne oczekiwania" - przyznaje biathlonistka.

Żeńska kadra w Kontiolahti trenuje od trzech tygodni. Kamila Żuka przyznaje, że obawiała się tak długiego pobytu w Finlandii i jak się okazało obawy nie były całkowicie bezpodstawne:

Przyznam, że troszeczkę obawiałam się tego wyjazdu na tak długo. Pobyt w takim miejscu, w którym musi jeszcze zostać tak długo ze względu na starty może nieco przytłoczyć. Czas zleciał mi jednak szybko. Nawet nie wiem kiedy. Przepracowaliśmy go naprawdę pożytecznie. Mogłyśmy trenować na trasach, na których teraz będziemy rywalizować. To duży plus, bo trasy w Kontiolahti są naprawdę wymagające. Jednak czuję już pewne przytłoczenie. Jest tu ponuro, nieco depresyjnie i to powoli zaczyna na nas działać. Coraz więcej bym spała, robię się nieco leniwa, bo na zewnątrz cały czas jest ciemno. Od 9 listopada miałyśmy tu tylko jeden słoneczny dzień - opowiada nasza biathlonistka.


Dodaje jednak, że nie leniuchuje tylko spędza czas aktywnie. Każdego dnia odbywają się dwa treningi. Poza tym czas uzupełniają spacery. Teraz nastąpi przejście z okresu przygotowawczego na okres startowy a to dla zawodniczek oznacza więcej przyjemności i tak naprawdę więcej wolnego czasu. Starty wymieszane są z o wiele lżejszymi treningami.

To jest już kosmetyka, dopracowanie tego co robiliśmy w okresie przygotowawczym. Jestem nim już trochę zmęczona.  Cieszę się, że zaczynamy starty. Teraz będziemy mieć nieco więcej luzu. Organizm już może dochodzić do siebie, bo oczywiście treningi w ostatnim czasie były już spokojniejsze niż w tym najtrudniejszym okresie - podkreśla Kamila Żuk.

Zawodniczka przyznaje, że z uwagi na trudny okres przygotowawczy naznaczony choćby obostrzeniami związanymi z epidemią koronawirusa trudno było jej nakreślić cele na bieżący sezon. Długo nie było bowiem wiadomo czy Puchar Świata ruszy i w jakiej formie uda się go rozegrać.

W pewnym momencie przygotowań było dużo takich myśli i to się mocno na mnie odbijało. Traciłam energię na to co się dzieje dookoła. Teraz jestem już spokojniejsza. Jesteśmy tu w Kontiolahti. Czekamy na start a co będzie działo się dalej? Nie mamy na to żadnego wpływu. Czy będę się denerwowała, czy nie, to nic mi to nie pomoże. Będę tylko zmęczona psychicznie. IBU robi nam badania co cztery dni. Jeżeli ktoś złapie koronawirusa trafi na kwarantannę i tyle. Musimy się cieszyć, że mamy możliwość startu, a nie myśleć co będzie jeśli pojawi się zakażenie. W ogóle już nie zaprzątam sobie tym głowy - mówi Żuk.

W trakcie inauguracyjnych zawodów w Kontiolahti biathlonistki wystartują w sobotę w biegu indywidualnym oraz w niedzielę w sprincie.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Plebiscyt FIFA: Robert Lewandowski wśród nominowanych do tytułu Najlepszego Piłkarza 2020

Opracowanie: