​"Musimy powstrzymać zagładę górnictwa i Śląska!" - protest pod tym hasłem odbył się dziś w Warszawie, przed gmachem przedstawicielstwa Komisji Europejskiej. Górnicy sprzeciwiają się unijnemu rozporządzeniu, które ma ograniczyć emisję metanu.

Przed wejściem do przedstawicielstwa Komisji Europejskiej było kilkuset protestujących. Na ich koszulkach nazwy miejscowości: Bełchatów, Ruda Śląska, Mysłowice. Podkreślali, że nie walczą dzisiaj tylko o swoje miejsca pracy.

Jesteśmy tu, by dyrektywa nie weszła, by nie zabrakło węgla - żeby Warszawa nie marzła, żeby był prąd na samochody elektryczne, żebyśmy nie płakali, walczymy o niezależność energetyczną - mówił jeden z demonstrujących. 

Na miejscu byli nie tylko górnicy, ale też grupa hutników, którzy przyjechali z Rudy Śląskiej.

Obawiam się, że Unia Europejska doprowadzi do tego, że nie będziemy mieć swojego przemysłu i będziemy uzależnieni od przemysłu innych krajów, jest to dla nas niezrozumiałe - mówił nam jeden z nich.

Protestujący podkreślali, że z polskich kopalń co roku wydostają się setki tysięcy ton metanu. Dlatego nowe unijne limity mogą zagrozić polskiemu przemysłowi.

Limity emisji metanu

Polska emituje najwięcej metanu w Unii Europejskiej, co jest związane z dużym wydobyciem węgla kamiennego. Na tysiąc ton wydobywanego węgla w Polsce przypadało ponad 9 ton emisji metanu.

Zmiany proponowane przez Brukselę zakładają, że do 2027 roku kopalnie będą emitować do 5 ton metanu za tysiąc ton węgla kamiennego lub brunatnego. W 2031 roku limit ma zostać obniżony do 3 ton.

Górnicy twierdzą, że osiągnięcie celu jest niewykonalne bez zamykania większości kopalń.

Metan to jeden z gazów cieplarnianych, który ma większą zdolność do zatrzymywania ciepła niż dwutlenek węgla, znacznie silniej przyczynia się więc do ocieplenia klimatu. Silnie zanieczyszcza także powietrze, którym oddychamy. Szacuje się, że nawet 60 proc. emisji metanu biorą się z działalności człowieka.

Opracowanie: