Kredyt z Banku Gospodarstwa Krajowego ma uratować zadłużony Instytut Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Jedna z najważniejszych placówek psychiatrycznych na Mazowszu wpadła w spiralę zadłużenia, ma ponad 100 mln zaległości. Większość to pilne pożyczki z instytucji pozabankowych. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że nie ma ryzyka bankructwa placówki.

Instytut Psychiatrii i Neurologii dostanie kredyt z Banku Gospodarstwa Krajowego do końca wakacji, więc dopiero za 5-6 miesięcy. Jak jednak usłyszał w resorcie zdrowia dziennikarz RMF FM Mariusz Piekarski, sytuację finansową udało się na tyle ustabilizować, że szpital nie ma w najbliższych miesiącach żadnych płatności wymagalnych. Nie ma więc ryzyka, że wierzyciele będą np. licytowali majątek instytutu.

Kończą się zatem rozmowy z Bankiem Gospodarstwa Krajowego - szpital ma dostać niskooprocentowany kredyt od rządowego giganta, by spłacić całość obecnych długów. Dostanie ok. 100 mln kredytu, ale oprocentowanie będzie ośmio-, dziesięciokrotnie niższe niż to, które szpital musi płacić dziś, pożyczając na bieżącą działalność od instytucji parabankowych.

Kłopoty trwają od lat

O kłopotach Instytutu Psychiatrii i Neurologii napisał wczoraj "Dziennik Gazeta Prawna". Według gazety, IPiN, który podlega bezpośrednio Ministerstwu Zdrowia, jest w kłopotach od lat. "Kolejne kierownictwa szpitala alarmowały resort; ten wprowadzał programy naprawcze, które jednak nie były realizowane. Jak mówi cytowana przez "DGP" dyrektorka szpitala, żeby nie zaciągać kolejnych kosztownych pożyczek, prosiła o wsparcie różne instytucje rządowe, m.in. ministerstwo i KPRM. Ostatecznie, jak mówi, otrzymała z MZ sygnał, że musi ratować się następnym finansowaniem z instytucji pozabankowych" - czytamy.

Gazeta podaje, że powodem zaciągniętej dwa tygodnie temu pożyczki w parabanku jest brak pieniędzy z poprzedniej takiej pożyczki. "Bez tych pieniędzy mogło zabraknąć na dostawy leków, jedzenie, energię czy obsługę długów. Zadłużenie wymagalne instytutu, czyli takie, które jest do natychmiastowej spłaty, wynosi ok. 20 mln zł. Całość zobowiązań to 100 mln zł, z czego 60 proc. już teraz jest w parabankach, bowiem banki odmówiły kredytowania" - podał dziennik.