Policja pod nadzorem prokuratury zajęła się sprawą dwóch krokodyli, które miał na swoim podwórku mieszkaniec Sosnowca. Jedno z tych zwierząt przewieziono do zoo w Poznaniu, drugie niestety padło. Na tym samym podwórku policja znalazła też dwa inne padłe zwierzęta.

Poza krokodylami na działce znaleziono dwa dzikie, afrykańskie koty - serwale. Oba były w klatkach. Jak usłyszał w prokuraturze reporter RMF FM, sekcja zwłok ma wykazać, dlaczego koty padły.

Rozpoczęte w tej sprawie dochodzenie obejmuje dwa wątki. Pierwsze dotyczy sprowadzania, posiadania i przetrzymywania niebezpiecznych zwierząt. Śledczy przede wszystkim będą ustalać, skąd mieszkaniec Sosnowca miał u siebie kilkumetrowe nilowe krokodyle.

Drugi wątek dotyczy ewentualnego znęcania się nad zwierzętami. 

Oba krokodyle, zarówno żywy, jak i martwy, znajdowały się w niecce basenowej umieszczonej w pomieszczeniu o powierzchni około 20 metrów kwadratowych.

Jeden z krokodyli znalazł schronienie w poznańskim zoo. Pracownicy podkreślają, że wcześniej przebywał w fatalnych warunkach:

Krokodyl podnosi się na łapy. Wygrzał się, wszedł do basenu. Możemy jedynie nadal prosić o kciuki, bo zwierzę przebywało bardzo długo w fatalnych warunkach w wodzie ze zmacerowanymi zwłokami samicy - towarzyszki. Bardzo obawiamy się efektów zatrucia, które ze względu na specyficzny metabolizm krokodyli mogą ujawnić się z czasem - czytamy we wpisie poznańskiego zoo na Facebooku.