W perspektywie najbliższych 12-13 lat Polska Grupa Górnicza (PGG), która w tym roku dostarczy na rynek ponad 23 mln ton węgla kamiennego, zmniejszy wydobycie surowca o połowę - wynika z informacji spółki, od lutego korzystającej z budżetowego wsparcia na redukcję zdolności produkcyjnych.

Zgodnie z harmonogramem wynikającym z Umowy społecznej dla górnictwa, szacujemy, że za 12-13 lat poziom wydobycia będzie mniej więcej o połowę mniejszy w stosunku do dnia dzisiejszego - powiedział w piątek dziennikarzom prezes PGG.

Jak ocenił, ewentualne korekty wielkości wydobycia w poszczególnych latach mogą wynikać z otoczenia rynkowego - np. wielkości zapotrzebowania na węgiel ze strony gospodarstw domowych czy ciepłownictwa, nie zmienia to jednak zasadniczego kierunku, jakim jest redukcja zdolności produkcyjnych i stopniowe odchodzenie od węgla w energetyce.

Przed tygodniem największa górnicza spółka otrzymała z budżetu państwa 400 mln zł tytułem dopłaty do redukcji zdolności produkcyjnych - to pierwsza transza środków, wypłacanych dzięki nowelizacji ustawy górniczej, ustanawiającej system publicznego wsparcia dla górnictwa. Wkrótce firma będzie wnioskować o kolejną transzę, jednocześnie rozliczając wydatkowanie poprzedniej.

Środki z dotacji - tłumaczył w piątek prezes PGG - wydawane są mniej więcej po połowie na bieżące potrzeby spółki związane m.in. z zakupami usług i materiałów do produkcji oraz na wynagrodzenia 36,5-tysięcznej załogi. Szczegółowy mechanizm wyliczania dopłat zawarty jest w rozporządzeniu resortu aktywów państwowych.

Rogala nie skomentował podawanych podczas parlamentarnych prac nas ustawą informacji, według których w tym roku PGG może liczyć w sumie na ponad 5 mld zł wsparcia, a łącznie do końca 2031 roku - ok. 20,7 mld zł. Prezes poinformował, iż miniony rok - według wstępnych danych - Grupa zamknęła stratą netto rzędu 700-800 mln zł, przy przychodach ze sprzedaży węgla w wysokości 7,6 mld zł. Kopalnie spółki wydobyły ponad 23 mln ton węgla, a wielkość sprzedaży przekroczyła 24 mln ton.

Prezes PGG potwierdził, iż trwają ostatnie przygotowania do złożenia w Komisji Europejskiej wniosku notyfikacyjnego dotyczącego pomocy dla górnictwa. Pytany o perspektywę zwrotu otrzymanej pomocy, gdyby Komisja ostatecznie nie zgodziła się na proponowane przez Polskę rozwiązania, Rogala wyraził przekonanie, że Komisja przyjmie argumenty strony polskiej.

Idziemy drogą, która nie jest w Europie nieznana - np. Niemcy korzystały z niej przez ok. 20 lat. Ponadto jest to model w pełni uzasadniony otoczeniem zewnętrznym, które pokazuje, iż droga i forma, które przyjęliśmy, są zasadne i służą zapewnieniu obywatelom niemożliwie najtańszej energii - tłumaczył szef największej w UE górniczej firmy.

Gaz droższy od węgla

Rogala wskazał na postępujący wzrost zależności energetycznej Unii Europejskiej od importowanych surowców, głównie gazu ziemnego, co - jak argumentował - prowadzi do istotnego wzrostu cen energii elektrycznej. Jak wyliczał, według średnich cen za ubiegłego rok, koszt wytworzenia jednej megawatogodziny energii z węgla to ok. 430 zł (w tym 120 zł stanowi koszt węgla, a 310 zł opłaty związane z emisją CO2), zaś w przypadku gazu było to 850 zł (w tym 190 zł koszt CO2 i 660 zł koszt gazu).

Widzimy, że paliwo węglowe jest trzy razy tańsze od gazowego. Niestabilność cen gazu ziemnego powoduje, iż nie sprawdza się on jako paliwo przejściowe. Gdyby dziś chcieć "wyłączyć" węgiel i zastąpić go w pełni gazem, wyprodukowanie energii elektrycznej kosztowałoby polską gospodarkę 47 mld zł więcej - powiedział prezes PGG, tłumacząc konieczność stopniowego i racjonalnego odchodzenia od węgla, skorelowanego z uruchamianiem nowych mocy w krajowej energetyce.

Prezes przywołał notowania spotowych cen energii sprzed kilku dni - w Polsce było to 440 zł za megawatogodzinę, w Niemczech - w przeliczeniu - 530 zł, we Francji 690 zł, w Austrii 820 zł, zaś w Szwajcarii ok. 900 zł.

Tomasz Rogala potwierdził, iż uruchomienie systemu wsparcia dla górnictwa spowodowało konieczność zmiany umów PGG z tzw. energetyką zawodową w kierunku urynkowienia cen sprzedaży węgla do elektrowni. Obecnie kończy się proces zawierania nowych umów.

Górnicy dotknięci przez Polski Ład. Prezes PGG nie chce komentować

Prezes PGG nie chciał komentować toczących się w spółce negocjacji płacowych, dotyczących poziomu wynagrodzeń górników w 2022 roku. Na piątek zaplanowano kolejną turę rozmów - niewykluczone, że zakończy się ona porozumieniem. Związkowcy nieoficjalnie mówili wcześniej o postulacie 10-procentowej podwyżki płac, zarząd spółki - co wiadomo również nieoficjalnie - skłaniał się do 7,5 proc.

Szef największej górniczej spółki przyznał, że w związku ze skumulowaniem w lutym dwóch wypłat - miesięcznej pensji oraz nagrody rocznej, czyli tzw. czternastki - ok. 17,5 tys. górników mogło otrzymać uszczuplone świadczenia "na rękę", co wiąże się z nowymi rozwiązaniami podatkowymi Polskiego Ładu. Osoby te powinny jednak "odzyskać" te środki po rocznym rozliczeniu podatkowym. Natomiast mniejsze wynagrodzenia netto otrzymuje w nowym systemie ok. 700 przedstawicieli wyższej kadry kierowniczej PGG, którzy zarabiają miesięcznie powyżej 12,8 tys. zł brutto.

Prezes zapewnił, że sprawa uszczuplonych w lutym świadczeń jest obecnie analizowana, a efekty analizy zostaną omówione ze związkowcami podczas spotkania w przyszłym tygodniu. Związki domagają się pilnego zrekompensowania mniejszych wypłat.