Sąd Rejonowy w Piszu skazał na półtora roku więzienia dwoje rolników oskarżonych o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad stadem bydła. Zwierzęta tonęły we własnych odchodach. Wyrok nie jest prawomocny.

Winnymi znęcania się nad co najmniej 90 krowami zostali uznani: Ewa P. prowadząca w gminie Pisz gospodarstwo rolne specjalizujące się w produkcji mleka oraz jej syn Wojciech P., faktycznie zajmujący się tam zwierzętami gospodarskimi.

Sąd stwierdził, że oskarżeni traktowali zwierzęta w niehumanitarny sposób, nie zapewniając im opieki weterynaryjnej i pielęgnacyjnej. Utrzymywali je bez dostępu do odpowiedniej karmy i wody.

Zaniechania ze strony oskarżonych w zakresie dobrostanu bydła - w ocenie sądu - stanowiły szczególne okrucieństwo, a drastyczne warunki utrzymywania powodowały długotrwałe cierpienie, skutkowały wychudzeniem, niedożywieniem i odwodnieniem zwierząt, oparzeniami skóry, przerostem racic i zesztywnieniem stawów - przekazał rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Olsztynie sędzia Adam Barczak.

Dodał, że następstwem tego była śmierć głodowa lub śmierć na skutek utonięcia we własnych odchodach bliżej nieokreślonej liczby zwierząt.

Wyrok nie jest prawomocny

Sąd Rejonowy w Piszu wymierzył Ewie P. i Wojciechowi P. kary po półtora roku pozbawienia wolności. Orzekł także zakaz posiadania przez nich zwierząt gospodarskich i prowadzenia gospodarstwa rolnego związanego z wykorzystaniem zwierząt na okres 10 lat. Ponadto zasądził od oskarżonych nawiązki po 20 tys. zł na rzecz stowarzyszenia zajmującego się obroną zwierząt.

Wobec Ewy P. sąd zadecydował również o przepadku na rzecz Skarbu Państwa sztuk bydła zabezpieczonych w jej gospodarstwie. Wyrok w tej sprawie nie jest prawomocny.

Skutek głośnej interwencji OTZ Animals

Jak podawała wcześniej prokuratura, krowy - odnalezione w oborze koło Pisza - stały zanurzone nawet po szyje w brei z własnych odchodów wymieszanych z wodą. Gdyby się położyły, groziło im utonięcie.

Sprawa wyszła na jaw po anonimowym, telefonicznym zgłoszeniu do powiatowego inspektoratu weterynarii w Piszu, który potwierdził tę informację na miejscu i zawiadomił policję. W akcję ratowania zwierząt włączyły się inne służby i osoby, w tym organizacje broniące praw zwierząt. 

O sprawie stało się głośno, gdy inspektorzy Animals zaczęli relacjonować przebieg akcji ratowniczej w mediach społecznościowych.