"Zrobiłem punkty, to się liczy. Naprawdę jestem zadowolony z obydwu skoków" – mówił Kamil Stoch po konkursie PŚ w skokach narciarskich w fińskim Kuusamo, w którym zajął 10. miejsce. "Jutro też jest dzień i jutro walczymy znowu. Oby wiało, ale pod narty nam!" – dodawał natomiast Piotr Żyła, który w piątek zajął 23. miejsce.

W drugiej serii nie było łatwo, bo straciłem mnóstwo energii na to, żeby dogrzać mięśnie, których i tak później nie czułem na rozbiegu. Ale udało się, wszystko się dobrze skończyło. Cieszę się, że w takich warunkach potrafiłem oddać skok, na jaki mnie stać - podkreślał Stoch po zawodach.

Pytany o niespodziewane zwycięstwo Krzysztofa Bieguna w niemieckim Klingenthal, mówił, że bardzo się z tego cieszył. To pokazuje, że naprawdę mamy mocną drużynę, młodzież jest bardzo silna. Dla nas, starszych zawodników, jest to również jakiegoś rodzaju motywacja. Mamy silną ekipę i potrafimy walczyć - podkreślał. Dodał, że takie sytuacje z pewnością będą się jeszcze zdarzać. To są skoki i ja przynajmniej za to je kocham, że są nieprzewidywalne, że czasami potrafi wygrać ktoś "znikąd" - podsumował.

Bohater konkursu w Klingenthal Krzysztof Biegun zajął w Kuusamo 18. miejsce, ale - jak zapewniał po zawodach - patrzy w przyszłość optymistycznie. Twierdził też, że nie odczuwał paraliżującej presji. Generalnie nie mam problemów ze stresem, staram się nie przejmować tym, co się dzieje wokół, tylko skupić się na tym, co mam zrobić. Czy mam koszulkę lidera, czy skaczę z 5. numerem jak w Klingenthal, to podejście do skoku jest takie samo - zaznaczył.

Piotr Żyła, który konkurs w Kuusamo zakończył na odległej, 23. pozycji, przyznał, że w drugiej serii mógł skoczyć lepiej. Warunki były bardzo fajne jak na Kuusamo, pogoda dopisała, delikatnie wiało, ale moim zdaniem to nie przeszkadzało. A skoki jak to skoki, jeden dobry, drugi zły - stwierdził. Myślę, że skok pierwszy i ten z serii kwalifikacyjnej były bardzo dobre. Ale w drugiej serii można było dużo lepiej skoczyć. Trochę ten skok zepsułem czy może tam na górze byłem trochę za nerwowy. Tam było bardzo zimno, ciężko było się rozgrzać i jak zrobili przerwę przed Gregorem, to trochę zamarzłem. Ale myślę, że to nie był powód, bo trzeba było oddać normalny skok i można było chociaż utrzymać miejsce, a nie spaść tak daleko do tyłu - przyznał.

Po tym starcie na pewno spodziewałem się trochę więcej. Kuusamo jest zawsze ciężkie, trudna skocznia i do tego jest bardzo zimno, ciężko utrzymać odpowiednią temperaturę. Myślę, że po Klingenthal byłem bardziej zadowolony. Ale jutro też jest dzień i jutro walczymy znowu - podkreślił. Na uwagę, że w sobotę w Kuusamo również ma wiać, odpowiedział ze śmiechem: Na pewno, kiedy tu nie wiało, nie? Tak że zobaczymy. Z optymistycznym nastawieniem. Oby wiało, ale pod narty nam!