W "Bronko-Markecie" - sklepie z produktami w cenach w euro, kandydat PiS na urząd głowy państwa Andrzej Duda pytał prezydenta Bronisława Komorowskiego, czy chce wejścia Polski do strefy euro. Duda przekonywał, że w takiej sytuacji znacznie wzrosłyby ceny podstawowych produktów.

W sklepie znalazły się produkty spożywcze, owoce, warzywa i produkty chemiczne. Towary zostały oznaczone cenami w walucie polskiej i w euro, obowiązujące w tej samej sieci sklepów w Polsce i na Słowacji.

Według cenników obecnie za mleko płacimy 1,95 zł, natomiast po wprowadzeniu euro będzie to: 2,84 zł; za 10 jajek dziś trzeba zapłacić 3,19 zł, a będzie to: 7,79 zł; w przypadku chleba: 1,49 zł, a po wprowadzeniu euro: 2,84 zł.

Kandydat PiS zapowiedział, że "Bronko-Market" jest zwiastunem tego, co może przynieść działalność prezydenta Komorowskiego i jego obozu politycznego. Podkreślił, że zarobki na Słowacji są zbliżone do tych, które są w Polsce. Według Dudy ceny artykułów spożywczych po wejściu do strefy euro podniosłyby się o 100, a nawet 150 procent.

Kandydat PiS powiedział również, że sam jest "na nie" wprowadzaniu waluty euro w takiej sytuacji. Natomiast jeśli w naszym kraju będzie można zarabiać tak, jak na zachodzie Europy, to nie ma nic przeciwko euro w Polsce.

Do słów europosła Dudy na temat "Bronko-Marketu" odniósł się Bronisław Komorowski.

Kramarz chyba zapomniał, że zarabia w euro, podczas gdy reszta Polski zarabia w złotówkach. Radziłbym nie naigrywać się z poczucia Polaków, że należy dążyć do lepszego życia - powiedział.

W listopadzie ub. roku prezydent RP powiedział, że do tematu przyjęcia przez Polskę europejskiej waluty należy wrócić po wyborach parlamentarnych w 2015 r. Wówczas ocenił również, że dzisiaj Polska nie jest do końca na to przygotowana.

(gk)