Bez większych zakłóceń przebiega w środę w Izbie Reprezentantów debata nad artykułem impeachmentu prezydenta USA Donalda Trumpa. Wynik głosowania poznamy prawdopodobnie przed północą czasu miejscowego. Przywódca mniejszości republikańskiej w Izbie Reprezentantów Kevin McCarthy podczas dyskusji powiedział, że prezydent USA Donald Trump ponosi odpowiedzialność za szturm na Kapitol. Uznał jednocześnie, że głosowanie za jego impeachmentem byłoby błędem.

Po pierwszej części debaty Izba Reprezentantów większością głosów zadecydowała o dalszym procedowaniu. W środę wieczorem czasu polskie, rozpoczęła się druga część posiedzenia, po której - jak się oczekuje - nastąpi głosowanie nad artykułem impeachmentu, w którym prezydenta oskarża się o "podżeganie do powstania".

Z uwagi na przewagę Demokratów w Izbie Reprezentantów niemal pewne jest ponowne (poprzednio było to w grudniu 2019 roku) postawienie Trumpa w stan oskarżenia przez parlament. Nieoficjalnie mówi się, że do Demokratów dołączy od 10 do 20 kongresmenów Partii Republikańskiej (GOP).

Szef republikańskiej większości w Senacie Mitch McConnell nie poinformował jeszcze, kiedy dokładnie mógłby rozpocząć się prezydencki proces w izbie wyższej. Wszystko wskazuje na to, że nie ruszy on przed zaprzysiężeniem Joe Bidena na prezydenta 20 stycznia.

Spór przebiega o to, czy i jaką odpowiedzialność za szturm na Kapitol 6 stycznia i przemoc ponosi Trump oraz czy wzywał do niego swoich sympatyków w poprzedzającym atak przemówieniu sprzed Białego Domu.

Szefowa Izby Reprezentantów Nancy Pelosi w środę nie miała co do tego wątpliwości. Wiemy, że prezydent Stanów Zjednoczonych wzniecił to powstanie, ten zbrojny bunt przeciwko naszemu wspólnemu krajowi, musi odejść - oceniła. Oskarżyła ustępującego przywódcę kraju o wielokrotne kłamanie na temat wyniku wyborów.

Jej zdaniem prezydent stanowi "wyraźne oraz aktualne zagrożenie".

Republikanie są podzieleni, wielu podkreśla, że wszczynanie procedury impeachmentu w ostatnich dniach kadencji Trumpa doprowadzi do wzmożenia politycznych emocji, a szybki tryb procedowania stanowi niebezpieczny pod względem prawnym precedens.

Prezydent Trump za siedem dni odejdzie (z urzędu). Spróbujmy uleczyć ten naród. (...) To tylko wywoła nienawiść i ogień bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Miejmy sumienie. Ludzie są ważniejsi od polityki. Zjednoczmy ten kraj - mówił kongresmen GOP z Missouri Jason Smith.

Polityk podkreślał, że w parlamencie nie przeprowadzono żadnych przesłuchań, nie wezwano żadnych świadków, a prezydentowi nie udzielono szansy na zaprezentowanie swojego stanowiska.

Republikanin Tom McClintock z Kalifornii powiedział natomiast, że gdyby skazywać każdego za "płomienne przemowy", to Waszyngtonie nie byłoby polityków.

Lider Republikanów w Izbie Reprezentantów: Trump ponosi odpowiedzialność za szturm na Kapitol

Prezydent ponosi odpowiedzialność za środowy atak awanturników na Kongres. Powinien był ich natychmiast potępić, gdy widział, co się dzieje - oświadczył przywódca mniejszości republikańskiej w Izbie Reprezentantów Kevin McCarthy w trakcie debaty nad impeachmentem przywódcy USA w Izbie Reprezentantów.

Bliski polityczny sojusznik Trumpa szturm jego zwolenników na Kapitol uznał za sprzeczny z demokracją i amerykańskimi wartościami.

Jednocześnie w ocenie wysokiego rangą Republikanina postawienie Trumpa w stan oskarżenia doprowadziłoby do dalszych podziałów w amerykańskim społeczeństwie. Uważam, że postawienie prezydenta w stan oskarżenia w tak krótkim czasie byłoby błędem. Nie zostało zakończone żadne śledztwo. Nie odbyły się żadne przesłuchania - powiedział.

Debata ze szczególnymi środkami ostrożności

Debata w parlamencie trwa przy wyjątkowych, wzmożonych środkach bezpieczeństwa. Kongres otoczony jest oddziałami Gwardii Narodowej, żołnierze przesiadują także na kongresowych posadzkach. Wiele ulic w centrum Waszyngtonu jest zamkniętych.

Kongresmeni - z których wielu było ewakuowanych w trakcie szturmu 6 stycznia - są wzburzeni i podkreślają bezprecedensowość ataku na amerykańską "świątynię demokracji".

Zamieszki na Kapitolu

6 stycznia doszło do zamieszek na Kapitolu. Zwolennicy Donalda Trumpa wdarli się do Senatu i Izby Reprezentantów. Zakłócili obrady Kongresu, który zatwierdzał wybór Joe Bidena na nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Senat był zmuszony przerwać obrady, z budynku ewakuowano m.in. wiceprezydenta Mike'a Pence'a.

W zamieszkach zginęło pięć osóbPonad 50 funkcjonariuszy zostało rannych. 

Demokraci po wydarzeniach na Kapitolu wezwali Mike Pence'a do powołania się na 25. poprawkę do konstytucji, która pozwala wiceprezydentowi i większości gabinetu odwołać prezydenta ze stanowiska. W przypadku odrzucenia tej opcji przez zastępcę Trumpa zapowiedzieli głosowanie nad artykułem impeachmentu.