W 25 obwodach we wschodnich Stanach Zjednoczonych rozpoczęło się głosowanie w wyborach do Sejmu i Senatu oraz w referendum. W 52 komisjach w 21 stanach głosować będzie kilkadziesiąt tysięcy Polaków w USA.

Głosowanie rozpoczęło się od godz. 7 rano czasu lokalnego (13 czasu polskiego) w 25 lokalach na Florydzie, w Georgii, Waszyngtonie, Pensylwanii, New Jersey, Nowym Jorku, Connecticut, Massachussetts, Ohio, Michigan i Indianie. Ze względu na różnicę stref czasowych, godzinę później zostaną otwarte obwody wyborcze m.in. w Illinois i Teksasie. Po kolejnej godzinie, o 15 czasu polskiego rozpocznie się głosowanie w Kolorado. Jeszcze godzinę później zostaną otwarte lokale wyborcze na zachodnim wybrzeżu - w Kalifornii, Oregonie i Waszyngtonie oraz w Arizonie i Nevadzie. We wszystkich placówkach głosowanie będzie trwało do 21 czasu lokalnego, co oznacza, że ostatnie lokale zamkną się o szóstej rano w niedzielę czasu polskiego.

Do spisu wyborców za pośrednictwem platformy e-Wybory zapisało się kilkadziesiąt tysięcy osób. Na osiem godzin przed zamknięciem rejestracji było to ponad 41 tys. osób, jednak ostateczna liczba będzie znacząco wyższa.

Najwięcej wyborców odda głos w Chicago, gdzie - nie licząc okolicznych miejscowości - utworzono aż osiem komisji, do których zapisało się niecałe 8 tys. wyborców. W waszyngtońskim okręgu konsularnym (obejmującym pięć komisji na Florydzie, Georgii i w stolicy) do rejestru wyborców zapisały się 4264 osoby, a w okręgu konsularnym w Los Angeles - który obejmuje komisje w San Francisco, San Diego, Portland, Seattle, Las Vegas, Denver i Phoenix - 5719.

Liczba wyborców prawdopodobnie będzie jedną z najwyższych w historii. W drugiej turze wyborów prezydenckich w 2020 roku w USA zagłosowało 36 tys. osób, w wyborach parlamentarnych w 2019 roku - 29,5 tys., zaś w parlamentarnych 2015 roku - niecałe 25 tys.