Pod koniec tygodnia ma być gotowa rządowa analiza w sprawie możliwości przeprowadzenia wyborów na terenach dotkniętych powodzią. Na razie rząd i Państwowa Komisja Wyborcza twierdzą, że mimo wielkiej wody problemu nie ma, a wyborców można nawet dowozić łódkami. Powódź to też problem sztabowców prezydenckich kandydatów.

W sztabie Bronisława Komorowskiego zmieniła się koncepcja. Ponieważ samodzielne prowadzenie przez niego kampanii na wałach kończyło się wpadkami kandydata, a występowanie u boku premiera wywoływało niekorzystne dla Komorowskiego porównania, sztabowcy zdecydowali się na czerpanie korzyści z tego, że marszałek pełni też obowiązki prezydenta. Taka decyzja zapadła mimo, że sam Komorowski wcześniej deklarował, iż będzie robił tylko to, co konieczne. I tak, najwyższą koniecznością stało się najpierw powołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego, a dziś zwołanie Rady Gabinetowej.

Na wałach można zobaczyć z kolei Jarosława Kaczyńskiego, choć wcześniej jego ludzie mówili o niesmaku, jaki budzi w nich taki widok. Prezes PiS wśród powodzian deklaruje, że gdyby był premierem, znowelizowałby budżet. Warto więc przypomnieć, że gdy Kaczyński był premierem, nie pofatygował się w zalane miejsca.

Kłopot ma również Grzegorz NapieralskiWaldemar Pawlak. Ten ostatni powodziowe wyjazdy określił słowem "pajacowanie", a kilka dni… pojawił się wśród powodzian.