Jarkobusy i Bronkobusy krążą po całym kraju. Sztaby Jarosława Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego dwoją się i troją, prowadząc kampanię bezpośrednią. Posłowie, partyjni działacze i wolontariusze namawiają do głosowania na kandydata: PiS-u albo Platformy.

Jeśli chodzi o porównanie liczbowe - to dominuje Platforma. Na cztery autobusy PiS-u odpowiedziała aż dwudziestoma Bronkobusami. Ilość o tyle przechodzi tu w jakość, że o ile Jarkobusy uderzają w sposób skoncentrowany - są w jednym czy dwóch miejscach - tak jak dziś we Wrocławiu i Poznaniu, to autobusy Komorowskiego przyjęły taktykę agitacji partyzanckiej - uderzają na raz w wielu miejscach, jeżdżąc po całej Polsce.

Posłowie i wolontariusze stukają do drzwi, namawiają do poparcia własnego kandydata, rozdają ulotki. Dla polityków pierwszego planu, ministrów i tych, którzy nie mogą peregrynować po kraju Platforma wymyśliła też "błękitne poranki". Budzi swych liderów o świcie i wysyła w najbardziej ludne o poranku miejsca - dworce, przystanki, stacje metra. Dziś na stacji Centrum byli niedawny wicepremier i szef gabinetu premiera. Podobno premier Donald Tusk zadeklarował że i on któregoś dnia się tam pojawi, lekkie formy kampanii wymyśla też PiS - prowadzi akcję "oddaj babci dowód", a także zbiera i publikuje w internecie nagrania video i maile od wyborców, którzy przekonują, że Polska jest najważniejsza.