"Mam w sobie lęk, że przeszliśmy pewien Rubikon. Kolejny papież, którego stan zdrowia będzie się pogarszał, znajdzie się pod ogromną presją. Myślę, że na najbliższym konklawe kardynałowie będą szukać młodszego kandydata" - tak Marek Zając, publicysta specjalizujący się w tematyce religijnej, komentuje decyzję Benedykta XVI o ustąpieniu. "W najnowszych dziejach historii to absolutny precedens. I ludzie będą sobie stawiali pytanie: dlaczego? Może Benedykt XVI udzieli nam odpowiedzi" - dodaje.

Agnieszka Burzyńska: Papież abdykuje. Jaka była pana pierwsza myśl?

Marek Zając: Że to niemożliwe, że trudno mi uwierzyć w taką informację z bardzo prostego powodu: zawsze w Kościele uważano to za niebezpieczny precedens. O odejściu papieża ze względu na słabnące siły, na pogarszający się stan zdrowia dyskutowano już u schyłku pontyfikatu Pawła VI. I wtedy przeważyło takie przekonanie: nie należy tworzyć precedensu, bo to będzie stawiało następców takiego papieża w bardzo niezręcznym położeniu. Każde pogorszenie stanu ich zdrowia będzie budziło wątpliwości, będzie nakręcało spiralę presji, spekulacji, będą ciągłe pytania: czy papież powinien już ustąpić, czy może nie, czy powinniśmy zaczekać na polepszenie stanu zdrowia. Unikano takich decyzji jak ognia. Pokazał to również pontyfikat Jana Pawła II. Stąd moje ogromne zaskoczenie.

Te powody - słabnące zdrowie, fakt, że papież nie czuje się na siłach, by kontynuować posługę, ten precedens - co to wszystko oznacza? Co dalej?

Mamy teraz mnóstwo pytań. Czy ten pontyfikat, który rozpocznie się na pewno w tym roku, na pewno już za kilka tygodni, nie będzie odbywał się nieco w cieniu żyjącego poprzedniego papieża? Znając Benedykta XVI, można założyć, że dołoży wszelkich starań, żeby być dyskretnym, żeby nie mieszać się do żadnych spraw, żeby unikać jakichkolwiek interwencji.

Inne proste pytanie: co wydarzy się 28 lutego? Czy to będzie jakaś uroczystość, czy tylko oświadczenie papieża, specjalna msza święta z pożegnalnym przemówieniem? Mówiąc językiem kolokwialnym: nie ćwiczyliśmy jeszcze tego w Kościele.

Te najbliższe tygodnie pokażą coś jeszcze: na ile Benedykt XVI przedyskutował tę decyzję i przygotował scenariusz tych dni, na ile w Watykanie już wiadomo, co będzie się działo...

Na razie panuje chyba ogromne zaskoczenie. Takie samo jak tutaj.

Ja otrzymałem informację od jednego z kurialistów pracujących w Pałacu Apostolskim, że sam był tym zaskoczony. Zostali wezwani dziś do pracy - a większość kurialistów w Watykanie ma w poniedziałki dzień wolny. Wezwano ich do pracy i oni byli tym zaskoczeni.

Jeżeli papież omawiał taką decyzję, a na pewno z kimś omawiał, to w ścisłym gronie tych aboslutnie najbliższych współpracowników.

Mamy strasznie dużo znaków zapytania, bardzo mało odpowiedzi. Widać następców Benedykta XVI?

Oczywiście. Jak to w mediach bywa, o tych następcach debatowano i spekulowano już od dłuższego czasu. W tych dniach - być może przez najbliższe dwa tygodnie nawet - ta giełda, którą dziennikarze uwielbiają, giełda nazwisk będzie przyćmiona samym faktem ustąpienia papieża. Ale siłą rzeczy, zwłaszcza wraz z przyjazdem kolejnych kardynałów do Rzymu, te spekulacje wrócą z nową siłą.

Generalnie w ostatnich latach - jeżeli spojrzeć na artykuły watykanistów - mówiono o dwóch możliwych scenariuszach. Jeden scenariusz to papież spoza Europy. I tu zdecydowanie wykluczano Azję: to Kościół bardzo dynamiczny, ale wciąż, chociażby ilościowo, słaby. Wykluczano Afrykę, wykluczano także Amerykę Północną - tamtejszy Kościół, jak wiemy, miał w ostatnich latach bardzo poważne problemy, fala skandali seksualnych, pedofilskich uderzyła w jego autorytet. A więc większość watykanistów mówiła: jeżeli papież spoza Europy, to Ameryka Południowa. Tam jeszcze mocno bije serce Kościoła.

Druga, mam wrażenie, że częstsza, hipoteza w artykułach watykanistów to powrót do papieża Włocha. Być może nawet takiego Włocha, który pracuje w Kurii Rzymskiej. W Kurii pracuje sporo kardynałów - nie tylko Włochów, tworzą silną grupę, a wielu ludzi zdaje sobie sprawę z tego - pontyfikat Benedykta XVI także to pokazał - że Kuria Rzymska wymaga reform. Więc być może kardynałowie będą posługiwali się taką logiką: Wybierzmy na papieża człowieka, który doskonale zna te sprawy od środka, który świetnie wie, jak funkcjonują te mechanizmy, a przede wszystkim może: kiedy i jak nie funkcjonują, co należy poprawić.

Ale są to oczywiście tylko spekulacje. Weźmy pod uwagę październik 1978 roku. Mało kto wtedy stawiał na Karola Wojtyłę, chociaż jego nazwisko gdzieś tam się pojawiało. A skończyło się, jak się skończyło.

Według pana, błędem jest natychmiastowe odejście Benedykta XVI?

Naprawdę trudno mi udzielić odpowiedzi. Mam w sobie lęk, że przeszliśmy pewien Rubikon, że dokonał się pewien precedens. Kolejny papież, którego stan zdrowia będzie się pogarszał, znajdzie się pod ogromną presją.

Odwołam się do faktów, które wszyscy znamy: przecież Jan Paweł II również wielokrotnie podupadał na zdrowiu, a potem wracał do sił. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że w którymś momencie by ustąpił. Już w 2001 roku dyskutowano o stanie zdrowia papieża Jana Pawła II.

Myślę, że na najbliższym konklawe kardynałowie będą szukać młodszego kandydata.

Jan pan ocenia siedem lat pontyfikatu Benedykta XVI?

Pozytywnie. Papież w każdym roku musiał zmierzyć się z trudnymi sytuacjami w Kościele, kryzysami, które należało opanować. Okazał się szczery i uczciwy, skoncentrowany na zmniejszeniu zła. To był bardzo trudny pontyfikat. Skandale pedofilskie, kłopoty w samym Watykanie, konflikty z kardynałami, trudne relacje z judaizmem, środowiskami żydowskimi, islamem. Bardzo często papież musiał gasić różne pożary, robił to z dużą klasą i wielką uczciwością. Bardzo często odwoływał się nie tyle do autorytetu swojego urzędu, co do tego, co sam przeżywa i czuje - to było charakterystyczne dla tego pontyfikatu. Teraz wielu dziennikarzy będzie psychologizowało, czy te trudne wydarzenia nie przyczyniły się do faktu, którego teraz jesteśmy świadkami.

Może to właśnie nie stan zdrowia, tylko konflikty wpłynęły na decyzję Benedykta XVI?

Może. Takie pytania będą się siłą rzeczy w najbliższych dniach pojawiać. Wydarzyło się coś naprawdę ekstraordynaryjnego. W najnowszych dziejach historii to absolutny precedens. I ludzie będą sobie stawiali pytanie: dlaczego? Może Benedykt XVI udzieli nam odpowiedzi.