Stany Zjednoczone i Kanada postanowiły przypomnieć o trzeciej rocznicy sfałszowania wyborów na Białorusi i rozszerzyły w środę sankcje wobec tamtejszych władz. Restrykcjami objęto między innymi linie lotnicze, zakłady lotnictwa cywilnego i zakłady metalurgiczne oraz osoby powiązane z reżimem Łukaszenki.

9 sierpnia 2020 roku na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie. Według oficjalnych wyników, 80,1 proc. głosujących miało zaznaczyć na karcie kandydaturę obecnego szefa państwa Aleksandra Łukaszenkę (prezydentem jest od 26 lat), a 10,1 proc. oddało swój głos na kandydatkę opozycji Swiatłanę Cichanouską.

Podane przez komisję wyborczą wyniki wywołały poruszenie w białoruskim społeczeństwie. Stało się bowiem oczywiste, że wybory zostały sfałszowane. Rozpoczęła się wówczas fala protestów i na ulicach miast, i w wielu przedsiębiorstwach. Ich uczestnicy domagali się powtórzenia wyborów, uwolnienia więźniów politycznych i dymisji Łukaszenki. Bardzo szybko jednak siły bezpieczeństwa zaczęły brutalnie tłumić pokojowe demonstracje.

W rocznicę tych wydarzeń USA i Kanada nałożyły kolejne sankcje na władze w Mińsku. Objęto nimi linie lotnicze Belavia, Mińskie Zakłady Lotnictwa Cywilnego i Białoruskie Zakłady Metalurgiczne.

Sankcje dotkną też Departamentu Śledztw Finansowych Komitetu Kontroli Państwowej i personalnie szefa tej instytucji Ihora Marszałowa oraz trzech pracowników jego departamentu.

Na listę restrykcji wprowadzono także synów i żony biznesmena Ołeksija Aleksina, który sam już jest obłożony sankcjami. Tymi objęto również samolot, którym podróżują synowie przywódcy Białorusi Aleksandra Łukaszenki - Wiktora i Dmytra.

Kanadyjskie sankcje objęły z kolei urzędników państwowych, sędziów i współpracowników reżimu. Dotyczą przede wszystkim pracowników telewizji państwowej, ale także ministerstwa obrony i ministerstwa spraw wewnętrznych oraz kilku firm technologicznych.