​Czechy rozważają karanie osób, które używają symbolu "Z", stosowanego przez rosyjską armię w Ukrainie - informują czeskie media. Według śledczych wykorzystywanie znaku rosyjskiej armii można odebrać jako aprobatę zbrodni przeciwko ludzkości.

W pierwszych dniach rosyjskiej inwazji na Ukrainę zauważono, że rosyjskie czołgi i pojazdy wojskowe są oznaczane literami. Najczęściej pojawia się symbol "Z". Litery są interpretowane na różne sposoby, najczęściej uważa się, że "Z" oznacza siły wschodnie.

Bardzo szybko "Z" stała się symbolem poparcia dla rosyjskiej armii. Zaczęli go wykorzystywać nacjonaliści w Rosji czy prokremlowskie młodzieżówki. Spory rozgłos zyskał Iwan Kuliak podczas Pucharu Świata w gimnastyce sportowej, który stanął na podium w stroju z naklejoną "Z".

Czeski portal neovlini.cz podaje, że śledczy zamierzają ścigać wykorzystywanie symbolu "Z" w kraju tak samo jak nazistowskiej swastyki. We współpracy z prokuraturą zbieramy materiały na ten temat. Chciałbym jednak zaznaczyć, że każdy przypadek będzie oceniany indywidualnie - powiedział Ondřej Moravčík z wydziału prasowego czeskiej policji.

Nasz system prawny nie zawiera listy zakazanych symboli, ale kontekst jest zawsze ważny. Organy zaangażowane w postępowanie karne nie ścigają za używanie symboli czy liter, ale konkretnych działań i intencji - mówi Hana Malá, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Tym samym, według niej, litera "Z", która jest wykorzystywana jako symbol poparcia dla rosyjskiej inwazji, może oznaczać aprobatę dla zbrodni przeciwko pokojowi.

W ten sposób możliwa jest kwalifikacja czynu z art. 405 kodeksu karnego, a mianowicie negowanie, aprobata lub usprawiedliwianie zbrodni przeciwko ludzkości, zbrodni wojennych lub zbrodni przeciwko pokojowi - mówiła Malá.

Media zauważają, że litera "Z" była widziana w Czechach kilka razy. Na przykład na dworcu w Pardubicach zauważono mężczyznę z walizkami, na których naklejony był symbol rosyjskiej inwazji.

Eksperci zwracają jednak uwagę, że za samo wykorzystywanie symbolu "Z" ciężko będzie karać. Potrzebne będą inne dowody sugerujące, że podejrzewany faktycznie popiera rosyjską inwazję.

Czeska policja prowadzi śledztwa wobec dziesiątek osób, które wyraziły poparcie dla rosyjskiej agresji. Wśród nich są także politycy: senator Jaroslav Doubrava, były poseł partii komunistycznej Zdeněk Ondráček i były poseł prawicowej Wolności i Demokracji Bezpośredniej Lubomír Volný.

24 lutego Rosja zaatakowała Ukrainę. Prezydent Władimir Putin zaznaczał, że chodzi o "demilitaryzację i denazyfikację" swojego sąsiada. Jednocześnie Kreml zapewnia, że nie prowadzi wojny, ale "specjalną operację wojskową". W ciągu dwóch tygodni wojny zginęły tysiące żołnierzy i wielu cywilów.