Rosyjskie władze znalazły sposób na uzupełnienie braków w jednostkach walczących w Ukrainie - pisze niemiecki "Bild". Władimir Putin zdecydował się wykorzystać falę zimna, wyłączając ogrzewanie w koloniach karnych. Ma to sprawić, że warunki bytowe będą tam na tyle ciężkie, że więźniowie zdecydują się wziąć udział w wojnie w Ukrainie.

Już od półtora roku rosyjscy więźniowie są rekrutowani do walki w Ukrainie. Najpierw za werbunek odpowiadała Grupa Wagnera, jednak od śmierci przywódcy wagnerowców Jewgienija Prigożyna w sierpniu ubiegłego roku zajmuje się tym resort obrony.

Tak jak kiedyś, tak i teraz więźniom obiecuje się wolność po przeżyciu sześciu miesięcy na froncie i wysokie - jak na rosyjskie standardy - wynagrodzenie, którego równowartość wynosi 2 tys. euro.

"Jednak w ostatnich miesiącach liczba ochotników do walki w szeregach rosyjskiej armii zmalała, co wynika z faktu, że siły rosyjskie ponoszą ciężkie straty" - pisze "Bild". Wielu więźniów zdaje sobie sprawę, że nie przeżyją pół roku na froncie i nie doczekają obiecanej wolności.

Wyłączyć ogrzewanie i po sprawie

Niemiecki dziennik poinformował, że rosyjskie władze znalazły sposób, jak "wykurzyć" więźniów z kolonii karnych do walki w Ukrainie. Z pomocą przyszła fala zimna - temperatura gdzieniegdzie spadła do -35 st. Celsjusza.

Przy ujemnej temperaturze po prostu wyłączali ogrzewanie (w koloniach karnych) - powiedziała w rozmowie z "Bildem" Olga Romanowa, założycielka organizacji broniącej praw więźniów Ruś Siedząca.

Rosyjska aktywistka wytłumaczyła zamiary Moskwy. Celem jest uczynienie warunków (bytowych) w więzieniach nie do zniesienia, aby przebywający tam mężczyźni udali się na Ukrainę - zaznaczyła.

"Bild" pisze, że kryje się za tym perfidny plan. W Rosji istnieją trzy grupy społeczne, wobec których większość obywateli nie czuje współczucia, gdy giną na froncie - więźniowie, mniejszości zamieszkujące biedne regiony daleko od Moskwy i "nowi" obywatele. Dopóki te trzy grupy walczą i giną na Ukrainie, Władimir Putin może stworzyć iluzję normalności dla reszty społeczeństwa - powiedziała Olga Romanowa.