W piątek w Ukrainie odbędzie się zebranie przedstawicieli państw z tzw. koalicji chętnych, która zamierza wysłać swoje siły rozjemcze w przypadku podpisania umowy pokojowej z Rosją. Wołodymyr Zełenski poinformował dzisiaj również, że liczy na bardziej zdecydowane działania Stanów Zjednoczonych w kontekście naruszenia przez Moskwę zawieszenia ataków na cele infrastruktury energetycznej.
We wtorek Wołodymyr Zełenski przekazał, że zasygnalizowane w ubiegłym tygodniu spotkanie odbędzie się w najbliższy piątek w Ukrainie. Chodzi o rozmowy między zespołami wojskowymi państw, które wyraziły gotowość do rozmieszczenia w Ukrainie swoich sił zbrojnych w przypadku, gdy uda się osiągnąć porozumienie pokojowe z Rosją.
Zełenski wymienił w tym kontekście przedstawicielstwo Wielkiej Brytanii i Francji, ale nie jest jasne, kto jeszcze dołączy do spotkania.
W piątek odbędzie się spotkanie naszych zespołów wojskowych, zespołów kilku krajów, wąskiego kręgu, które będą gotowe do rozmieszczenia kontyngentu w takiej czy innej formie - przekazał prezydent podczas spotkania z niemiecką minister spraw zagranicznych Annaleną Baerbock.
Władze Ukrainy dawały wcześniej do zrozumienia, że kraje, które przystąpią do koalicji muszą być gotowe, by wysłać swoje wojsko w rejon, gdzie do konfliktu zbrojnego może dojść w każdej chwili. Kijów uważa, że niezależnie od liczebności takiego międzynarodowego kontyngentu, musi on stanowić realną i zdeterminowaną siłę odstraszającą Rosję. Równocześnie Zełenski i jego doradcy podkreślali, że Ukrainie nie zależy na wykorzystaniu takich wojsk do prowadzenia własnej kampanii. Jest już niemal jasne, że siły rozjemcze nie zostaną objęte artykułem 5. NATO o kolektywnej obronie. Przeciwko takiemu rozwiązaniu opowiedziały się Stany Zjednoczone.
Przeciwnikiem ustanowienia zachodnich sił pokojowych w Ukrainie jest oczywiście Rosja, która podkreśliła, że jeśli koalicja chętnych rozmieści swoje wojska, Moskwa potraktuje to jako bezpośrednią agresję. Mimo gróźb Kremla zarówno Londyn jak i Paryż sprawiają wrażenie zdeterminowanych, by Europa odegrała znaczącą rolę w utrzymaniu ewentualnego pokoju w Ukrainie. Niedawno pojawiły się natomiast informacje, że możliwość udziału w koalicji sondują Chiny, co potencjalnie postawiłoby zaprzyjaźnione z ChRL władze Kremla w kłopotliwej sytuacji.
Polskie władze zaznaczyły wcześniej, że nie wyślą swoich wojsk. Warszawa tłumaczy tę decyzję przeciążeniem związanym z ochroną wschodniej granicy oraz faktem, że Polska jest głównym logistycznym centrum dla zachodniego wsparcia wysyłanego Ukraińcom. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski podkreślał jednak, że Polska wyraża gotowość do stania się hubem logistycznym dla wojsk ewentualnej koalicji chętnych.
Wołodymyr Zełenski poinformował dzisiaj również, że spodziewa się bardziej zdecydowanej reakcji USA na łamanie przez Rosję porozumień o zawieszeniu ataków na cele energetyczne.
Uważam, że Rosjanie łamią przyrzeczenia dane Ameryce, a przynajmniej te, o których Ameryka powiedziała nam publicznie. Mamy nadzieję, że prezydent Trump ma wszystkie odpowiednie narzędzia, aby zwiększyć presję sankcji na stronę rosyjską - powiedział prezydent, dodając, że Kijów systematycznie przekazuje do Waszyngtonu kolejne dowody złej woli Rosjan i łamania przez nich umowy, na co strona amerykańska ma - zdaniem Zełenskiego - reagować z "coraz większym zrozumieniem".


