"Stało się to, czego wielu obserwatorów obawiało się od dawna: Władimir Putin ogłosił operację wojskową na Ukrainie. A zaledwie kilka minut później za tymi słowami poszły czyny" - pisze portal tygodnika "Spiegel". "To, co robi teraz Putin, to nic innego jak atak na całą Europę" - komentuje dziennik.

Putin potrzebuje dawnej zimnowojennej linii frontu, ponieważ podnosi ona jego kraj do rangi supermocarstwa. Ale nawet jeśli nazywa on Ukrainę kolonią USA, mocarstwa europejskie nie powinny przeoczyć faktu, że to właśnie one są prawdziwym zmartwieniem Putina - pisze "Spiegel".

Ukraina "graniczy z kilkoma krajami UE oraz z Rosją. Jej zwrot ku Europie musi być zagrożeniem dla Putina" - czytamy w tekście.

Putin "postrzega Stany Zjednoczone jako podzielone, a UE jako osłabioną pandemią i wieloma innymi problemami. Europejczycy nie powinni jednak popełniać błędu patrzenia na siebie przez okulary Putina" - podkreśla portal.

Europa jest silna (...). To, co robi teraz Putin, to nic innego jak atak na całą Europę. Ataki mogą jednak zmobilizować siły. Putin może nie doceniać Europejczyków, ale oni sami w żadnym wypadku nie mogą tego robić
- komentuje tygodnik.