Ostateczny termin ewakuacji z Afganistanu mija 31 sierpnia. Kolejne zachodnie kraje kończą ewakuować swoich obywateli i współpracowników z Kabulu. Po zamachu w okolicy lotniska sytuacja znacznie się utrudniła.

Rzecznik Pentagon John Kirby potwierdził, że pod lotniskiem w Kabulu doszło do dwóch eksplozji w ramach "złożonego zamachu"

Jedna z eksplozji miała miejsce pod Abbey Gate, jednym z głównych wejść na lotnisko, gdzie gromadzili się ludzie.

Do drugiego wybuchu doszło pod hotelem Baron, ok. 300 metrów dalej. Hotel ten był używany przez służby brytyjskie do wstępnego sprawdzania Afgańczyków przeznaczonych do ewakuacji.

Według Sky News, jeden z wybuchów był wynikiem detonacji kamizelki zamachowca-samobójcy, zaś drugi - bomby umieszczonej w samochodzie.

Jak podaje agencja Reutera, zginęło 13 amerykańskich żołnierzy. 14 innych członków sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych jest rannych. Nadal nieznana jest całkowita liczba afgańskich ofiar dwóch zamachów. Według "Wall Street Journal", który powołuje się na przedstawiciela afgańskich służb medycznych, liczba ta wynosi co najmniej 90, zaś co najmniej 150 osób zostało rannych.

Francja

Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, po zamachach w Kabulu, że Francja nie może gwarantować, iż bezpiecznie ewakuuje ludzi z Afganistanu. Podkreślił, że Francuzi i ich sojusznicy prowadzą tam działania "w kontekście, którego nie kontrolują".

Macron powiedział dziennikarzom, że prowadzone są rozmowy z talibami, aby zapewnili oni ochronę stojącym przy wjeździe na lotnisko w Kabulu autokarom z obywatelami Francji i innymi osobami, które Paryż chce wydostać z Afganistanu.

Sytuacja zdecydowanie się pogorszyła (...) kilka eksplozji nastąpiło w ostatnich godzinach. (...) Będziemy oczywiście starannie koordynować nasze postępowanie z amerykańskimi sojusznikami i wzywamy do zachowania najwyższej ostrożności - powiedział prezydent i zastrzegł, że nie zna szczegółów dotyczących okoliczności zamachów.

Macron oznajmił też, że ze względów bezpieczeństwa francuski ambasador w Afganistanie nie pozostanie w tym kraju i będzie pracował z Paryża.

Dodał, że Francja będzie starała się chronić i ewakuować francuskich obywateli, ludzi z krajów sojuszniczych i Afgańczyków "tak długo, jak pozwolą na to warunki" na lotnisku w Kabulu. Wyjaśnił, że żołnierze francuskich sił specjalnych są na terenie portu lotniczego.

Wielka Brytania

Operacja ewakuacji obywateli brytyjskich oraz uprawnionych do tego Afgańczyków będzie kontynuowana, pomimo zamachu terrorystycznego koło lotniska w Kabulu - oświadczył premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson.

To nie przerwie naszych postępów, będziemy kontynuować tę ewakuację - powiedział po posiedzeniu rządowego sztabu kryzysowego. Zawsze istniała podatność na terroryzm i oportunistyczne ataki terrorystyczne, potępiamy je, myślę, że są nikczemne, ale obawiam się, że są czymś, na co musimy się przygotować - dodał.

Johnson, określając dzisiejszy atak w Kabulu jako "barbarzyński", powiedział, że Wielka Brytania będzie kontynuować operację, ale zbliża się ona do końca. Powtórzył swoje wcześniejsze zapewnienie, że "przytłaczająca większość" ludzi została już ewakuowana i nazwał to "zupełnie fenomenalnym wysiłkiem".

Podkreślił, że po ataku operacja ewakuacji powinna być "tak szybka i skuteczna, jak to tylko możliwe" i będzie "kontynuowana do ostatniej chwili". Jak dodał, wierzy, iż po 31 sierpnia, kiedy amerykańskie wojska mają opuścić lotnisko w Kabulu, talibowie nadal będą pozwalać ludziom na wyjeżdżanie z Afganistanu.

Hiszpania

Rząd Hiszpanii nie podał daty zakończenia ewakuacji afgańskich współpracowników i innych uchodźców oraz opuszczenia Afganistanu przez hiszpańskich żołnierzy. Źródła rządowe, na które powołał się dziennik "El Pais", zapewniły jednak, że stanie się to w piątek.

Wcześniej minister obrony Margarita Robles nalegała na pozostanie sił hiszpańskich w Kabulu "do ostatniej chwili" wobec ultimatum talibów o wycofaniu wojsk międzynarodowych do 31 sierpnia. Żołnierze hiszpańscy robią co w ludzkiej mocy, aby ewakuować jak najwięcej ludzi - powiedziała.

Stany Zjednoczone ogłosiły, że z końcem sierpnia ich siły opuszczą Afganistan i zakończą ewakuację personelu, który współpracował z Zachodem w tym kraju.

Według dziennika "El Confidencial", który powołał się na źródła operacyjne, na lotnisku w Kabulu wciąż pozostają policjanci z hiszpańskiej specjalnej grupy operacyjnej (GEO) oraz jednostki interwencyjne policji (UIP).

Niemcy

Niemcy zakończyły misję ewakuacyjną w Afganistanie - poinformowała niemiecka minister obrony Annegret Kramp-Karrenbauer. 

Minister obrony powiedziała, że dziś wieczorem do Taszkentu, stolicy Uzbekistanu, przybył ostatni z niemieckich samolotów wojskowych z żołnierzami na pokładzie. Jak dodała, łącznie Niemcy ewakuowały 5347 osób z co najmniej 45 krajów, w tym ponad 4 tys. Afgańczyków i ponad 500 Niemców.

Ostatnie samoloty były zapełniane w czasie przeprowadzonych w okolicach lotniska zamachów - poinformowała Kramp-Karrenbauer. Podkreśliła, że ataki pokazały, iż przedłużenie operacji w Kabulu nie jest możliwe.

Włochy

"Jutro ostatni włoski samolot wojskowy odleci z Kabulu z ewakuowanymi Afgańczykami" - podała agencja Ansa za źródłami w Rzymie. Tym samym przestanie działać most powietrzny, uruchomiony przez włoski rząd 16 sierpnia. Ewakuowano nim dotąd ponad 3 tysiące Afgańczyków.

Maszyna z nieznaną jeszcze liczbą uchodźców afgańskich odleci w piątek o świcie najpierw do Kuwejtu. Następnie ewakuowani przybędą na rzymskie lotnisko Fiumicino.

Wcześniej w czwartek podczas startu włoskiego samolotu wojskowego z 98 Afgańczykami i kilkoma dziennikarzami z lotniska w Kabulu, rozległy się strzały. Jak wyjaśniły źródła we włoskim wywiadzie, były to strzały oddane w powietrze z karabinu maszynowego przez afgańskie siły, by rozproszyć nacierający na bramę tłum ludzi, którzy chcą wydostać się z Afganistanu.

Do incydentu doszło tuż przed zamachami koło lotniska.

Polska

W tym momencie w Kabulu nie ma żadnego polskiego dyplomaty; siły wojskowe są wycofywane; udało się ochronić życie i zdrowie naszych ludzi - mówił po południu wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

Podczas briefingu w stolicy Mołdawii Kiszyniowie, Przydacz podkreślił, że Polska zdecydowała o zakończeniu ewakuacji z Kabulu w oparciu o raporty dotyczące bezpieczeństwa.

Nie chcieliśmy dłużej narażać zdrowia i życia naszych konsulów, tak więc w dniu dzisiejszym rano wylądował ostatni samolot z cywilami. W tym momencie w Kabulu nie ma żadnego polskiego dyplomaty, są oni już w bezpiecznym miejscu - zapewnił wiceszef MSZ. Jak dodał, polscy dyplomaci już od dzisiejszego poranka nie pojawiali się w miejscu zagrożenia. Dzięki Bogu udało się uchronić życie i zdrowie naszych ludzi - mówił wiceszef MSZ.