„Konkluzje, jeżeli uda się je wynegocjować spowodują, że zostaną nałożone pewne ramy, poza które Komisja Europejska nie będzie mogła wyjść ani dzisiaj, ani w przyszłości, bo to chroni też nas przed potencjalnymi próbami zmian w kolejnych miesiącach” – mówi w rozmowie z w RMF FM Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych. Według niego jeżeli kompromis proponowany przez Polskę i Węgry zostanie dziś w Brukseli przyjęty, w przyszłości nie będzie można zmienić mechanizmu praworządnościowego na niekorzyść Polski.

Paweł Balinowski, RMF FM: Rozmawiamy w momencie, w którym w Brukseli toczy się debata o zapisach kompromisu dotyczącego mechanizmu kontroli praworządności. O jakie zapisy my dokładnie walczymy i czy mamy szanse je wywalczyć?

Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych: W skutek tego, że zablokowaliśmy to niekorzystne porozumienie dwa tygodnie temu - to co nazywaliśmy wetem - dzisiaj skutek jest taki, że na stole znalazła się propozycja znacznie korzystniejsza. Taka, która w praktyce zagwarantuje nam wszystkie nasze prawa, które są zapisane w traktatach i nie będzie nam groziło arbitralne stosowanie sankcji budżetowych opartych o polityczne kryteria.

Ale ten mechanizm praworządności zostaje, cały czas będzie. I zostanie przyjęty, tylko do niego zostaną zastosowane bezpieczniki . Jakie mamy gwarancje, że te bezpieczniki rzeczywiście będą używane, nie pomijane?

Zostają wprowadzone kryteria, które sprawiają, że mechanizm będzie mechanizmem warunkowości. Będzie związany nie tyle z ogólnymi tezami opartymi na rzeczywistych naruszeniach przepisów dotyczący budżetu Unii Europejskiej, ale na konkretnych nadużyciach, korupcji, malwersacji, wyłudzeniach. To są rzeczy, które Polska też bardzo mocno chce ścigać. I tutaj do tych konkluzji  Rady Europejskiej wyznaczamy ramy, w jakich mogą  się poruszać inne instytucje. Dopisany jest jeszcze jeden bardzo ważny element: wiążące kryteria dla Komisji Europejskiej.  Komisja Europejska będzie związana tymi kryteriami i jest jedynym organem, który może zainicjować procedurę w ramach mechanizmu warunkowości.

Co jeśli ten mechanizm - po poprawkach o których mówimy - zostanie zastosowany wobec jednego z państw?

Przede wszystkim zostaje doprecyzowała jedna, bardzo ważna rzecz. Komisja Europejska nie będzie mogła rozpocząć tego mechanizmu w sytuacji, jeśli ktoś postawi  tezę o ogólnych zarzutach nieopartych na konkretnych zdarzeniach, które zagrażają zarządzeniem finansami Unii Europejskiej. Bez tych mechanizmów, które dzisiaj negocjujemy, które dzisiaj są na stole w ramach szczytu Rady Europejskiej, to rozporządzenie, które się pojawiło mogło być również w dowolnym momencie zmienione. Natomiast te konkluzje, jeżeli uda się je wynegocjować spowodują, że zostaną nałożone pewne ramy, poza które Komisja Europejska nie będzie mogła wyjść ani dzisiaj, ani w przyszłości, bo to chroni też nas przed potencjalnymi próbami zmian w kolejnych miesiącach.

Czy nie obawiamy się, że inne kraje np. Holandia - będą próbowały zablokować przyjęcie kompromisu w takim kształcie?

Takie ryzyko oczywiście istnieje.  Holandia w szczególności jest państwem, który sygnalizuje, że może doprowadzić do zablokować tego porozumienia.  To spowodowane jest, najprawdopodobniej, wewnętrznym interesem politycznym, ponieważ w Holandii za trzy miesiące są wybory parlamentarne, no i tam opłaca się zachowywać w taki sposób, żeby ograniczać budżet unijny, ograniczać płatności. Holandia jest państwem zaliczanym przez brukselskich dziennikarzy do tzw. państw skąpców, stąd rzeczywiście ryzyko istnieje. Liczymy jednak, że zdrowy rozsądek zwycięży także w Holandii.

Czy propozycja holenderska, żeby Parlament Europejski najpierw wypowiedział się w sprawie  kompromisu jest dla Polski do przyjęcia w jakikolwiek sposób?

Parlament Europejski ma prawo się wypowiadać  na każdy temat. Jestem przekonany, że jeśli będzie taka potrzeba, to się wypowie. Natomiast Rada Europejska jest najważniejszym organem UE. Organem złożonych przez najwyższych przedstawicieli państw członkowskich. To państwa członkowskie decydują o tym,  jak funkcjonuje organizacja międzynarodowa. Powinniśmy się  zawsze trzymać tej zasady.

Czy spodziewamy się tego, że jeżeli efekt będzie taki, jaki przewidujemy, to będzie to już koniec tematu? To znaczy, czy inni członkowie UE nie będą do niego wracać i jednak próbować wpływać na ten mechanizm?

Z pewnością takie ryzyko istniałoby, gdybyśmy ograniczyli się tylko i wyłącznie do kwestii rozporządzenia dlatego, że rozporządzenie może być w dowolnym momencie zmienione w zwykłej ścieżce ustawodawczej. Wystarczy kwalifikowana większość państw, czyli 15 krajów. Polska wówczas nie miałaby żadnego prawa weta. Takie ryzyko z pewnością byłoby bardzo duże. Natomiast, jeżeli uda się doprowadzić do porozumienia na szczycie Rady Europejskiej, zostaną wprowadzone konkluzje, które wprowadzą ramy na cały ten mechanizm, to tego rodzaju zmiana nie będzie nam groziła.


Opracowanie: