Rakieta Buk, która w lipcu 2014 roku strąciła nad wschodnią Ukrainą pasażerskiego boeinga, pochodziła z Rosji, a wystrzelona została z wioski Perwomajsk, leżącej na terenach opanowanych przez prorosyjskich separatystów - takie są ustalenia międzynarodowego zespołu śledczych. Prokuratorzy poinformowali również, że po wystrzeleniu jednego pocisku system rakietowy Buk powrócił na terytorium Rosji. Malezyjska maszyna zmierzała z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Zginęło 298 osób - wszystkie, które były na pokładzie.

Rakieta Buk, która w lipcu 2014 roku strąciła nad wschodnią Ukrainą pasażerskiego boeinga, pochodziła z Rosji, a wystrzelona została z wioski Perwomajsk, leżącej na terenach opanowanych przez prorosyjskich separatystów - takie są ustalenia międzynarodowego zespołu śledczych. Prokuratorzy poinformowali również, że po wystrzeleniu jednego pocisku system rakietowy Buk powrócił na terytorium Rosji. Malezyjska maszyna zmierzała z Amsterdamu do Kuala Lumpur. Zginęło 298 osób - wszystkie, które były na pokładzie.
Konferencja prasowa, na której międzynarodowy zespół śledczych prezentuje wyniki swojego dochodzenia ws. zestrzelenia nad Ukrainą Boeinga 777 w lipcu 2014 roku /KOEN VAN WEEL /PAP/EPA

Jak podano na konferencji prasowej w holenderskim Nieuwegein, śledztwo nie pozwoliło dotąd wskazać konkretnych podejrzanych. Nie jest również jasne - jak podkreślono - czy żołnierze dostali rozkaz wystrzelenia rakiety, czy też działali niezależnie.

W dotychczasowym śledztwie w zainteresowaniu prokuratorów znalazło się sto osób.

Śledczy - jak zaznaczono - nie zamierzają wypowiadać się na temat ewentualnego udziału Rosji w tragicznych wydarzeniach z lipca 2014.

Wciąż nie wiadomo, jak długo potrwa dochodzenie.

W skład międzynarodowego zespołu, badającego okoliczności zestrzelenia Boeinga 777, wchodzą prokuratorzy z Holandii, Australii, Belgii, Malezji i Ukrainy.

Matka 23-letniego pasażera boeinga: Chcemy wiedzieć, co się stało, jak to się stało i dlaczego

Krótko przed konferencją prasową o wynikach śledztwa międzynarodowego zespołu poinformowani zostali bliscy ofiar katastrofy malezyjskiej maszyny.

Agencja Reutera cytuje słowa Silene Fredriksz, której syn, 23-letni Bryce, leciał boeingiem wraz ze swą dziewczyną Daisy Oehlers. Jako rodzina jesteśmy niecierpliwi. Chcemy wiedzieć, co się stało, jak to się stało i dlaczego. Chcemy, by odpowiedzialnych za to spotkała sprawiedliwość - podkreśliła kobieta.

Prezydent Ukrainy: Mamy twarde dowody na to, kto dokonał tej straszliwej zbrodni

Wnioski międzynarodowej grupy śledczej prezydent Ukrainy Petro Poroszenko skomentował podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony.

Zostało udowodnione, że śmiercionośny Buk trafił na nasze terytorium z Federacji Rosyjskiej. Po dokonaniu zbrodni, gdy terroryści starali się zatrzeć swoje ślady, ów Buk został przewieziony za granicę ukraińsko-rosyjską - podkreślił.

Mamy więc twarde dowody, które potwierdzają, kto dokonał tej straszliwej zbrodni i kto ponosi pełną odpowiedzialność za ten atak terrorystyczny - dodał.

Poroszenko zapewnił również, że Ukraina nadal będzie aktywnie uczestniczyła w dochodzeniu ws. tragedii. Jak mówi przysłowie: prawda jest jak słońce, nie da się jej przykryć ręką. Za tę zbrodnię, jak i za inne straszliwe zbrodnie, trzeba będzie odpowiedzieć - oświadczył.

Premier Ukrainy: Ustalenia ws. MH17 pokażą, kto jest kim w Donbasie

Wcześniej premier Ukrainy Wołodymyr Hrojsman napisał na swoim profilu na Facebooku: Gdy (w 2014 roku) stałem na czele państwowej komisji śledczej ds. badania tragedii MH17, nigdy nie miałem wątpliwości, że był to zaplanowany akt terrorystyczny; największy akt terrorystyczny w Europie ostatnich dziesięcioleci, w którym zginęli cywile: dzieci, kobiety, mężczyźni.

Hrojsman wyraził również przekonanie, że dochodzenie ws. katastrofy "po raz kolejny pokaże, kto jest kim w Donbasie; kto chce pokoju, a kto rozsiewa zło i jest winien tysięcy niewinnych śmierci".

Na Twitterze wyniki międzynarodowego śledztwa skomentował natomiast ukraiński minister spraw zagranicznych Pawło Klimkin. Rosyjski Buk wjechał, zabił 298 osób i wyjechał. Rosyjskie wojska weszły (na Ukrainę), zabijają tysiące ludzi i też powinny odejść. I z pewnością odejdą - napisał.

Wicepremier Ukrainy: Jestem przekonana, że Rosja odpowie za 298 niewinnych ofiar tej zbrodni

Zdaniem Iwanny Kłympusz-Cincadze, wicepremier Ukrainy ds. integracji z UE i NATO, wnioski międzynarodowej grupy śledczej jednoznacznie wskazują, że w zestrzelenie boeinga bezpośrednio zaangażowana była Rosja.

Jestem przekonana, że Rosja będzie odpowiadała przed trybunałem międzynarodowym za 298 niewinnych ofiar tej zbrodni tak samo, jak będzie odpowiadała za 10 tysięcy ukraińskich żołnierzy i cywilów zabitych z rosyjskiej broni przez rosyjskie regularne wojska i najemników dowodzonych przez rosyjskich zawodowych wojskowych - napisała Kłympusz-Cincadze na swoim profilu na Facebooku.

Rosyjski MSZ: Śledztwo ws. MH17 jest motywowane politycznie

Wszelkie oskarżenia i sugestie dot. rosyjskich tropów w dochodzeniu ws. zestrzelenia Boeinga 777 stanowczo odrzuca Kreml.

Rosja jest rozczarowana tym, że sytuacja wokół zbadania katastrofy boeinga się nie zmienia. Wnioski prokuratury holenderskiej potwierdzają to, że śledztwo jest stronnicze i motywowane politycznie - oświadczyła rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa.

Jak dodała: Samowolne wyznaczanie winnego i wymyślanie pożądanych rezultatów stało się dla naszych zachodnich kolegów normą.

Według rzeczniczki, "międzynarodowi śledczy odsunęli Rosję od pełnego udziału" w śledztwie, a ponadto dali Ukrainie "możliwość fałszowania dowodów i przekręcania sprawy na swoją korzyść".

Zacharowa oceniła, że "wszystko, na czym opiera się tzw. baza dowodowa prokuratury holenderskiej, zostało przekazane przez resorty siłowe Ukrainy", i zauważyła, że są one "niewątpliwie stroną zainteresowaną".

Śledztwo nadal ignoruje niezbite dowody ze strony rosyjskiej - oświadczyła.

Wcześniej w środę, jeszcze przed konferencją prasową w Holandii, rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że dane z rosyjskich radarów dowodzą, że rakieta, którą zestrzelony został samolot malezyjskich linii, nie mogła być odpalona z obszarów kontrolowanych przez separatystów w Donbasie.

Rzecznik rosyjskiego resortu obrony: Dane z internetu i od ukraińskich służb specjalnych

Wyniki międzynarodowego śledztwa skomentowało również ministerstwo obrony Rosji.

Żadne rosyjskie systemy rakietowe, w tym Buk, nigdy nie przekraczały granicy rosyjsko-ukraińskiej - oświadczył na wieczornym briefingu rzecznik resortu gen. Igor Konaszenkow, zaznaczając, że strona rosyjska informowała o tym po katastrofie.

Konaszenkow podkreślił również, że rosyjski resort obrony "uważnie zapoznał się" z oświadczeniami, jakie wygłosili w środę w Holandii przedstawiciele międzynarodowej grupy śledczej, i ocenił, że wszystkie przedstawione na tej konferencji dane "pochodzą z dwóch głównych źródeł: internetu i ukraińskich służb specjalnych".

Dlatego obiektywność tych informacji i w konsekwencji wniosków wyciągniętych na ich podstawie nie może nie wywoływać wątpliwości - stwierdził.

Jesteśmy maksymalnie zainteresowani przeprowadzeniem obiektywnego dochodzenia i ustaleniem rzeczywistych winowajców katastrofy - stwierdził również Konaszenkow, zapewniając, że strona rosyjska będzie okazywała "wszelką niezbędną pomoc".


(edbie)