Ponad 89 proc. głosujących w separatystycznym referendum w obwodzie donieckim opowiedziało się za niepodległością - poinformował przewodniczący Centralnej Komisji Wyborczej tzw. Donieckiej Republiki Ludowej Roman. Jak donosi korespondent RMF FM w Moskwie, rosyjska propaganda entuzjastycznie nazywa to "objawieniem woli narodu".

10,19 proc. głosujących było przeciw. Można to uważać za rezultat końcowy. Było bardzo łatwo policzyć głosy ponieważ liczba osób, które głosowały przeciwko (niepodległości) była bardzo mała - powiedział Lagin. Dodał, że frekwencja wyniosła 74,87 proc.


Z kolei separatyści w obwodzie ługańskim biją rekord w swoim referendum. Za "niepodległością" miało się opowiedzieć od 94 do 98 proc. głosujących.

O tak fantastycznych wynikach w Ługańsku poinformował Aleksandr Małychin, szef komisji wyborczej separatystów. Te dane mają pochodzić z 28 komisji wyborczych, do policzenia pozostały jedynie 4 komisje.

Chcą formować własne władze cywilne



Analitycy podkreślają, że wobec braku niezależnych obserwatorów podczas głosowania, zweryfikowanie tych wyników będzie w praktyce niemożliwe.

Prorosyjscy separatyści zapowiedzieli, że na podstawie referendum chcą sformować własne władze cywilne i wojskowe, które będą niezależne od Kijowa.

Według władz w Kijowie wczorajsze głosowania w obwodach donieckim i ługańskim były nielegalne. W opublikowanym komunikacie MSZ Ukrainy stwierdziło, że separatystyczne referenda na wschodzie Ukrainy "nie mają mocy prawnej" i "nie będą miały żadnych następstw dla jedności terytorialnej Ukrainy". MSZ stwierdziło, że referenda były "przestępczą farsa" finansowaną przez Rosję.

Przeciwko referendum wypowiedziały się nie tylko władze Ukrainy, ale i Stanów Zjednoczonych oraz państw unijnych, które oświadczyły, że nie uznają wyników tego plebiscytu.

(abs)