Po trzech godzinach walki Iga Świątek awansowała do półfinału wielkoszlemowego Australian Open. Polka pokonała 4:6, 7:6, 6:3 estońską tenisistkę Kaię Kanepi. Eksperci nie mają wątpliwości – to był mecz na wyniszczenie, a z biegiem czasu rosły szanse polskiej tenisistki na zwycięstwo. Świątek po raz pierwszy zagra w półfinale turnieju w Melbourne.

Kaia Kanepi wygrała pierwszego seta po tym jak raz przełamała serwis naszej tenisistki. I choć wydawało się, że Iga ma na korcie przewagę to Estonka wyszła na prowadzenie:

Kanepi wykorzystała swoją szansę. Iga miała kilka break pointów w pierwszym secie, ale Estonka dobrze się broniła i sama wykorzystała swoją szansę na przełamanie. Odwróciła układ sił na korcie. Z gry nie do końca widziałem tę przewagę Estonki, ale ona go wygrała. To świadczy o wysokiej klasie. Natomiast czuć było, że im dłuższy to będzie mecz, tym większe szanse zyskuje Świątek. Ta przestrzeń fizyczna, ten etap turnieju, gabaryty, sposób poruszania się po korcie Estonki. To wszystko składa się na to, że ona nie jest typem długodystansowca. Lubi raczej krótkie punkty, proste, szybkie rozwiązania. Każda minuta na korcie była dobrą informacją dla Igi - oceniał komentator Eurosportu i Canal Plus Marek Furjan.

"Mnóstwo błędów z obu stron"

Dobre wejście Kanepi w mecz nie może więc dziwić. Niżej notowana, ale doświadczona rywalka chciała ten mecz zakończyć szybko i miała na to szansę. W drugim secie przegrywała już 1:4, ale doprowadziła do tie-breaka. W nim na szczęście górą była Świątek:

Nie byłam zaskoczona, że się Kaia Kanepi postawi, natomiast spodziewałam się większego widowiska. Jednak warunki, w których grały sprawiły, że nie mogły pokazać pełni możliwości. Oczywiście oglądaliśmy kilka świetnych akcji, bardzo intensywne tempo, ale nie ukrywajmy - było mnóstwo błędów z obu stron. Piłka meczowa wynagrodziła nam jednak wszystko - podsumowuje ekspertka Canal Plus Joanna Sakowicz-Kostecka. W ostatniej akcji meczu Polka była w głębokiej defensywie, ale sprytnymi zagraniami odwróciła losy wymiany i zmusiła rywalkę do błędu.

Niewiele czasu na regenerację dla Świątek

Martwić może czas meczu. Polka i Estonka spędziły na korcie trzy godziny. Półfinałowa rywalka Świątek Danielle Collins wyeliminowała Alize Cornet w zaledwie półtorej godziny:

To nie jest dobra wiadomość, że ten mecz trwał aż tyle. Czasu na regenerację jest mało, bo półfinał już jutro. Maciej Ryszczuk będzie miał mnóstwo pracy by postawić Igę na nogi - podkreśla Sakowicz-Kostecka.

Biorąc pod uwagę wszystkie spotkania rozegrane w Melbourne, to Collins spędziła na korcie więcej minut niż Świątek. Jednak dziś to Polka grała zdecydowanie dłużej:

Nie wiem czy przygotowania fizyczne będzie kluczowe, ale na pewno odegra jakąś rolę w tym półfinale. Lepiej być na miejscu Amerykanki niż w położeniu Igi, która grała po niej i grała dłużej. Po meczu dochodzą obowiązki medialne. Czasu na odpoczynek jest niewiele. Rzadko w wielkim szlemie gra się dzień po dniu. Teraz trzeba się z tym zmierzyć. Taka jest specyfika turnieju. Przed ćwierćfinałami było jasne, że to Collins jest najtrudniejszą możliwą rywalką dla Świątek w półfinale. Łatwe zwycięstwo Amerykanki nad Cornet mnie nie zaskoczyło. Nie wiem jaką jutro zobaczymy Igę na korcie. Mamy więc jak zwykle przed meczem dużo znaków zapytania - podsumowuje Marek Furjan.

Transmisja półfinałowego meczu Igi Świątek w piątkowe przedpołudnie na antenie Eurosportu.

Opracowanie: