Kilku wysokich rangą dowódców Państwa Islamskiego (IS) zginęło w nalocie, do którego doszło podczas ich spotkania na zachodzie Iraku. Wśród ofiar najpewniej nie ma lidera IS Abu Bakra al-Bagdadiego - poinformowały źródła medyczne i mieszkańcy.

Kilku wysokich rangą dowódców Państwa Islamskiego (IS) zginęło w nalocie, do którego doszło podczas ich spotkania na zachodzie Iraku. Wśród ofiar najpewniej nie ma lidera IS Abu Bakra al-Bagdadiego - poinformowały źródła medyczne i mieszkańcy.
Zdj. ilustracyjne /WOLFGANG KUMM /PAP/EPA

Irackie lotnictwo zbombardowało konwój pojazdów, którym jechał Bagdadi i miejsce, gdzie miał się spotkać z innymi dowódcami.
Do nalotu doszło w będącej bastionem IS prowincji Al-Anbar, na zachodzie kraju. Irackie siły zbrojne podczas bohaterskiej operacji zbombardowały konwój terrorysty Abu Bakra al-Bagdadiego, gdy jechał do Karabli na spotkanie z przywódcami Daesz - czytamy w oświadczeniu, w którym użyto arabskiego akronimu IS. Według źródeł w irackim MSW nalotu dokonano w sobotę.

Karabla znajduje się na zachodzie Iraku, nad Eufratem, ok. 5 km od granicy z Syrią. Nie chodzi o Karbalę, święte miasto szyitów na południu.

Komunikat wydało dowództwo operacji wojskowych, które dostarcza informacje na temat wojny z IS i wypowiada się głównie w imieniu resortów spraw wewnętrznych i obrony.

Z oświadczenia wynika, że zbombardowane zostało także miejsce, w którym Bagdadi miał się spotkać z innymi dowódcami IS. Wielu liderów organizacji zostało zabitych lub rannych. Los Bagdadiego nie jest znany, został odwieziony pojazdem. Wciąż nie jest jasne, jaki jest stan jego zdrowia - dodano.

Bojownik IS, z którym przez telefon rozmawiał dziennikarz agencji Reutera, powiedział, że nie może potwierdzić, czy Bagdadi był w zaatakowanym konwoju. Podkreślił jednak, że niezależnie od losu lidera organizacja będzie kontynuować walkę. Nawet jeśli został męczennikiem, nie wpłynie to na Państwo Islamskie. Stracimy przywódcę, ale są tysiące takich jak on. Co minutę w IS rodzi się nowy lider - podkreślił.

Agencja AFP zauważa, że irackie siły bezpieczeństwa w przeszłości podawały, iż przywódca IS został ranny lub zabity w nalotach, ale te doniesienia okazywały się później fałszywe.

Państwo Islamskie proklamowało kalifat na opanowanych przez siebie znacznych obszarach Iraku i Syrii. Bagdadi, twórca IS, ogłosił się "kalifem" na tych terenach.

Obecnie Bagdadi jest jednym z najbardziej poszukiwanych terrorystów na świecie. Stany Zjednoczone za jego schwytanie oferują 10 mln dolarów. Mimo to wciąż nie udaje się ustalić miejsca pobytu Bagdadiego.

Pojawił się tylko na jednym wideo, które rozpowszechniono w lipcu 2014 roku i które zostało nagrane w meczecie w Mosulu, na północy Iraku. Dżihadyści zajęli miasto na początku swej ofensywy w czerwcu 2014 roku. Bagdadi, w czarnym turbanie i tradycyjnej długiej szacie, wzywał wówczas wszystkich muzułmanów, by się mu podporządkowali. Irackie MSW określiło nagranie jako "farsę".

Od sierpnia ub.r., gdy dowodzona przez USA międzynarodowa koalicja rozpoczęła naloty na dżihadystów, nie pojawiły się nagrania wideo z liderem IS. Rozpowszechniono tylko dwa nagrania dźwiękowe Bagdadiego. Co jakiś czas krążą pogłoski, że zginął lub został ranny w nalocie. Ostatnie nagranie rozpowszechniono w maju.

IS, które rywalizuje z Al-Kaidą, jest oskarżane o zbrodnie przeciwko ludzkości. Organizacja zabiła tysiące żołnierzy, bojowników i cywilów, atakowała mniejszości, sprzedawała kobiety jako niewolnice i przyznała się do ścięcia wielu zachodnich dziennikarzy oraz pracowników humanitarnych.

W skład IS wchodzą dziesiątki tysięcy ludzi, w tym wielu obywateli państw Zachodu. Ekstremistyczne sunnickie ugrupowanie kontroluje obecnie ok. 50 proc. terytorium Syrii i sporą część Iraku.

(mal)