Kilkudziesięciu francuskich terrorystów z Państwa Islamskiego negocjuje z władzami w Paryżu swój powrót do Francji - ujawniają nadsekwańskie media. Francuscy dżihadyści skarżą się, że są źle traktowani przez swoich szefów.

Według nadsekwańskich mediów, francuscy dżihadyści mówią, że są gnębieni przez Syryjczyków i Irakijczyków z Państwa Islamskiego, a nawet przez Algierczyków i Tunezyjczyków, którzy wstąpili w szeregi tej organizacji. Francuzom zlecane są najbardziej poniżające prace, takie jak czyszczenie latryn, usługiwanie "prawdziwym muzułmanom" i sprzątanie.

Kilkudziesięciu francuskich dżihadystów zapewnia za pośrednictwem swoich adwokatów, że nie popełnili w Syrii i Iraku żadnych zbrodni. Podkreślają, że są gotowi dostarczyć służbom specjalnym wszelkie informacje o Państwie Islamskim w zamian za unikniecie więzienia. W razie fiaska negocjacji nie wykluczają, że będą próbować "ubić podobny targ" z CIA i MI6 - i zamiast wrócić do Francji - pojadą do USA lub Wielkiej Brytanii.

 Francuskie służby specjalne obawiają się jednak, że terroryści ukrywają fakt, iż mają krew na rękach, bo lokalni szefowie zazwyczaj żądają od bojówkarzy przybywających z krajów zachodnich "dowodów lojalności" takich jak zabicie jednego z więźniów lub zakładników. Rząd w Paryżu obawia się też, że niektórzy z nich mogą próbować dokonywać zamachów terrorystycznych po powrocie do ojczyzny. Według mediów nadsekwańskie służby specjalne dążą raczej do zlikwidowania "nawróconych" francuskich dżihadystów - przekazują w tym celu ich namiary w Syrii amerykańskim służbom.