Pechowo zaczęły się igrzyska w Soczi dla specjalizującej się w sprincie biegaczki narciarskiej Sylwii Jaśkowiec. We wtorkowych kwalifikacjach przewróciła się i odpadła z rywalizacji. "Popłynęłam dość mocno" - stwierdziła Polka.

W tym sezonie Jaśkowiec błyszczała w sprincie. W prologu Tour de Ski w Oberhofie zajęła trzecie miejsce, zaś tuż za podium uplasowała się w Pucharze Świata w Szklarskiej Porębie. Na olimpiadzie liczyła na wysoką pozycję, tymczasem skończyło się na 63. i prawie półminutowej stracie do Norweżki Maiken Caspersen Falli.

Nie czas biegu mnie wyeliminował, tylko upadek. Na zjeździe narta znalazła się w bardzo głębokim śniegu, straciłam równowagę i "popłynęłam" dość mocno. Nie pamiętam kiedy poprzednio się wywróciłam w zawodach - opisywała wywrotkę na trasie sprintu w ośrodku narciarskim Laura, gdzie rozgrywane są biegi i biathlon.

Upadek kosztował Jaśkowiec nie tylko brak awansu do ćwierćfinału, ale też utratę... buta.

Złamała mi się podeszwa w bucie karbonowym. To już druga taka sytuacja, poprzednio miała miejsce dzień przed wyjazdem na igrzyska do Vancouver
- dodała Jaśkowiec, która narzekała też na ból ramienia i palec ręki; podejrzewała, że może być wybity.

Kolejny start zawodniczki pochodzącej z miejscowości Osieczany (kilka kilometrów od Myślenic) jest zaplanowany na 15 lutego - będzie to sztafeta 4x5 km.

Jestem rozczarowana, ale mam nadzieję, że to się szybko zmieni. Muszę podnieść głowę, zakasać rękawy i znów walczyć. Oby to były tylko złe początki dobrego. Doświadczyłam dużej lekcji pokory, jej nigdy za wiele w życiu - podsumowała Jaśkowiec, która do sprintu... pożyczyła narty od Pauliny Maciuszek.

Nie powiodło się też drugiej z Polek - Agnieszce Szymańczak. We wtorkowych eliminacjach została sklasyfikowana na 41. miejscu, ze stratą 11 s do triumfatorki.

(jad)