Polscy siatkarze pokonali Amerykanów 3:1 w finale Ligi Narodów. We wcześniejszym spotkaniu trzecie miejsce wywalczyli Japończycy.

Biało-Czerwoni wygrali pierwszego seta 25:23, w drugim ulegli Amerykanom 24:26, a w trzecim znów byli górą (25:18). Końcowa partia zakończyła się wynikiem 25:18 dla Polski. 

Polska: Łukasz Kaczmarek, Wilfredo Leon, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Marcin Janusz, Mateusz Bieniek - Paweł Zatorski (libero) - Tomasz Fornal, Norbert Huber, Kamil Semeniuk.

USA: Matthew Anderson, Micah Christenson, TJ Defalco, Maxwell Holt, Thomas Jaeschke, David Smith - Eric Shoji (libero) - Taylor Averill, Jake Hanes, Micah Ma'a, Garrett Muagututia, Aaron Russell.

Mecz asem serwisowym otworzył Matthew Anderson. Chwilę później tym samym odpowiedział Mateusz Bieniek, kontrę wykorzystał Łukasz Kaczmarek i to Biało-Czerwoni prowadzili 3:1. Amerykanie szybko doprowadzili do wyrównania przy zagrywce Micah Christensona (6:6), jednak gdy zatrzymany został Anderson podopieczni trenera Grbica ponownie odskoczyli rywalom (11:9), a dystans powiększył as serwisowy Wilfredo Leona (15:12). Polacy pewnie utrzymywali przewagę, nawet gdy siatkarze USA zmniejszali straty do jednego punktu, to już w kolejnych akcjach wracali do trzypunktowej różnicy. Seta zakończyła zepsuta zagrywka Torey'a Defalco (25:23).

Druga odsłona rozpoczęła się od wymiany ciosów, jednak autowe uderzenie Maxwella Holta i as serwisowy Jakuba Kochanowskiego pozwoliły gospodarzom turnieju objąć prowadzenie 8:5. Gdy w ataku pomylił się Thomas Jaeschke przewaga Biało-Czerwonych wzrosła do czterech punktów (12:8), a po wykorzystanej przez Kaczmarka kontrze do pięciu (16:11). Amerykanie zdołali jednak odrobić straty prawie całkowicie przy zagrywce Defalco (15:16), dodatkowo przy jednej z akcji urazu doznał Mateusz Bieniek, który musiał zostać zmieniony przez Norberta Hubera. Siatkarze USA złapali wiatr w żagle i po kontrze Aarona Russella było już po 18. Od tego momentu między zespołami toczyła się walka punkt za punkt i o wyniku decydowała gra na przewagi. Podopieczni trenera Johna Sperawa zwyciężyli 26:24 po bloku na Tomaszu Fornalu.

W trzecim secie przy zagrywce Aleksandra Śliwki polscy siatkarze zbudowali czteropunktową przewagę (10:6), która wzrosła do pięciu punktów po autowym ataku Andersona (13:8). Po bloku Kaczmarka na Russellu Biało-Czerwoni prowadzili już 18:12, a gdy Fornal skutecznie uderzył na kontrze 21:13. Nie wypuścili już tak znaczącej przewagi z rąk, atak Fornala dał im piłki setowe, a błąd Jake'a Hanesa zakończył partię (25:18).

Czwartego seta aktualni wicemistrzowie świata rozpoczęli od prowadzenia 4:1, które objęli przy zagrywce Hubera. Z każdą kolejną akcją coraz bardziej dominowali nad rywalami, praktycznie bezbłędni w ataku byli Kaczmarek, Fornal oraz Śliwka (13:5). Amerykanie zdołali jeszcze odrobić część strat (12:16), jednak nie byli w stanie doprowadzić do wyrównania. 

W końcówce asa serwisowego posłał Huber (22:16), a punkt na wagę złota Ligi Narodów Polacy zdobyli skutecznym blokiem (25:18).

To pierwszy triumf Polaków w Lidze Narodów. W 2012 roku wygrali Ligę Światową, która istniała do 2017. 

W 2021 w Lidze Narodów Polacy wywalczyli srebrne, a w 2019 i 2022 r. - brązowe medale. 

Puchar za zwycięstwo w finale Ligi Narodów odebrali z rąk prezesa federacji FIVB Bartosz Kurek i Aleksander Śliwka. 

Pokonując dziś Amerykanów, Polacy powtórzyli sukces z 2012 r. W finale Ligi Światowej, rozgrywanej do 2017 roku poprzedniczki Ligi Narodów, wygrali wtedy w Sofii z siatkarzami z USA 3:0. 

Czterech Polaków w drużynie marzeń

W drużynie marzeń tegorocznej edycji Ligi Narodów siatkarzy znalazło się czterech biało-Czerwonych. Nagrodę MVP otrzymał libero Paweł Zatorski.

Co ciekawe, pięciu z siedmiu wyróżnionych siatkarzy to obecni lub byli gracze Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle. Przyjmujący Aleksander Śliwka, atakujący Łukasz Kaczmarek oraz amerykański środkowy David Smith aktualnie bronią barw tego klubu, natomiast środkowy Jakub Kochanowski w przeszłości grał w Zaksie, podobnie jak Zatorski.

W Gdańsku po raz pierwszy została przyznana nagroda fair play. Otrzymała ją ekipa USA, która najczęściej spośród uczestników turnieju finałowego przyznawała się do popełnionych błędów, gdy rywale prosili o wideoweryfikację.

Drużyna Marzeń Ligi Narodów 2023:

Przyjmujący: Aleksander Śliwka (Polska), Yuki Ishikawa (Japonia)
Środkowi: Jakub Kochanowski (Polska), David Smith (USA)
Rozgrywający: Micah Christenson (USA)
Libero: Paweł Zatorski (Polska)
Atakujący: Łukasz Kaczmarek (Polska)

MVP: Paweł Zatorski (Polska)
Nagroda Fair play: USA

Śliwka: Bardzo dużo znaczy triumf przed własną publicznością

Medal jest piękny, a przede wszystkim złoty. Bardzo dużo znaczy również dla nas triumf przed własną publicznością - powiedział po finale Ligi Narodów siatkarz reprezentacji Polski Aleksander Śliwka.

Wybrany do najlepszej drużyny finałowego turnieju przyjmujący przyznał, że Polacy od początku zamierzali zagrać bardzo zdecydowanie.

Nie chcieliśmy powtórzyć błędu z meczu z Japonią, kiedy czekaliśmy na to, co zrobi przeciwnik. W finale od razu narzuciliśmy swój styl, byliśmy agresywni we wszystkich elementach. I to opłaciło się. Przez całe spotkanie, a przynajmniej ja miałem takie odczucie, kontrolowaliśmy to, co dzieję się na boisku. Oczywiście drugi set nie do końca nam wyszedł, zwłaszcza jego końcówka, ale jeśli rywalizuje się w finale z tak kapitalną drużyną jak Stany Zjednoczone, to trzeba zaakceptować, że rywal może zagrać w tym fragmencie lepiej - zauważył.

Zawodnik Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przekonywał, że finałowa impreza oraz wcześniejsze turnieje dobitnie pokazały, jak mocną drużyną jest polska reprezentacja.

Mam na myśli nie tylko zawodników, którzy wystąpili w Gdańsku, ale wszystkich, którzy grali w całej edycji. Mieliśmy wiele sytuacji, w których trzeba było dokonywać zmian i siatkarze, którzy wchodzili z kwadratu dla rezerwowych, podwyższali poziom naszej gry. I nie był to jeden czy dwóch chłopaków. Mamy niesamowitą jakość w całej ekipie, a trener Grbic umiejętnie z tego korzysta - ocenił. Zaprezentował również medal za zwycięstwo w Lidze Narodów.

Jest piękny, z wyrytym miastem Gdańsk, a przede wszystkim złoty. I to się najbardziej liczy. Bardzo dużo znaczy również dla nas triumf przed własną publicznością. Chcieliśmy dać naszym kibicom wiele radości i pozytywnych emocji. Myślę, że spełniliśmy ich oczekiwania w stu procentach. A kiedy obracaliśmy się na podium, wszyscy byli na biało-czerwono, nie dostrzegaliśmy jednego wolnego miejsca. To coś niesamowitego, nigdy nie widziałem tak pełnej hali i tak szczęśliwych ludzi. Te obrazki na długo pozostaną w naszej pomięci - podsumował.