Polscy siatkarze pokonali Japonię 3:1 i zagrają w finale Ligi Narodów. "Byliśmy cierpliwi. Teraz wszystkie siły rzucamy na finał" - zapowiedział po sobotnim meczu Mateusz Bieniek. "Jestem pewien, że ponownie stworzymy z kibicami świetnie widowisko i mam nadzieję, że wygramy" - zapewniał Aleksander Śliwka.

Na pewno nie zaczęliśmy najlepiej, cieszy to, że wróciliśmy do naszej dobrej gry. Odpowiedzieliśmy na napór Japończyków, którzy naprawdę dobrze zagrywali. Byliśmy cierpliwi. Teraz wszystkie siły rzucamy na finał - analizował po meczu Mateusz Bieniek. Trener uczulał nas na to, że ten mecz może tak wyglądać, że rywale będą sporo bronić i że musimy zachować cierpliwość. Myślę, że to nam się udało - dodał środkowy. Dziękował także kibicom, którzy w komplecie wypełnili gdańską Ergo Arenę i głośno dopingowali reprezentację kraju.

Ciężko opisać słowami, jaka jest atmosfera w hali, jak ludzie w nas wierzą i jak nas dopingują. Zrobimy wszystko, żeby w finale dać kibicom radość i żebyśmy mogli świętować razem - zapowiedział Bieniek.

"Nie ma łatwych przeciwników"

Dobrze zareagowaliśmy na trudną sytuację, w jakiej byliśmy po pierwszym secie, bo dzięki zmianom, których dokonałem, podniósł się nasz poziom gry - powiedział po meczu trener polskich siatkarzy Nikola Grbic.

Taka jest dzisiejsza siatkówka, nie ma łatwych przeciwników, wszyscy grają szybko, wszyscy analizują rywali, znają ich mocne i słabe strony. Dobre jest to, że mamy szeroką ławkę, zawodników, którzy mogą wejść na boisko i pomóc. Dla mnie jako trenera to jest bardzo ważne, żeby mieć wszystkich siatkarzy gotowych do zmiany, nawet jeśli nie rozpoczynają spotkania w wyjściowej szóstce - podkreślił Serb.

Chcemy być jak najlepsi. To, że jesteśmy w finale, jest dla mnie ważne, bo to potwierdzenie, że praca, jaką wykonaliśmy przez ostatnie dwa miesiące, była dobra - zaznaczył szkoleniowiec.

Zadowolenia z awansu do finału nie ukrywał rozgrywający Grzegorz Łomacz. Mamy bardzo pozytywne wrażenia po tym spotkaniu, pokonaliśmy groźnych Japończyków i jesteśmy w finale. Cieszymy się z tego - podkreślił.

Zwrócił także uwagę, że Biało-Czerwoni spodziewali się tak trudnego spotkania z Japończykami. Niczym nas nie zaskoczyli, to jest ich styl, taką mają jakość. Pokazali ją w tym półfinale, a także w nerwowej końcówce drugiego seta. Na szczęście Mateusz Bieniek zrobił świetną robotę, dzięki dwóm mocnym zagrywkom mogliśmy wyprowadzić kontry. Rozstrzygnięcie na naszą korzyść tej końcówki pozwoliło nam wnieść trochę spokoju do naszej gry i trzecia partia, a także pozostała część meczu, wyglądały zupełnie inaczej - ocenił rozgrywający.

Pierwszy set rozpoczęliśmy za wolno, ale w drugim był już ogień. Zawsze gramy na 100 procent, jednak później mental był większy. Niesamowici byli też kibice, którzy dodali nam sił. Kiedy jesteśmy naładowani, a oni nas wspierają i kiedy zdobywamy kilka punktów z rzędu, to wydaje się, że ta hala odlatuje - zauważył Aleksander Śliwka. W trzecim secie prowadziliśmy wysoko i złapaliśmy trochę luzu, graliśmy swobodniej w ataku. Widzieliśmy, że działa nasza taktyka i mocna zagrywka przynosi dobre efekty. W czwartej partii były niebezpieczne momenty, zwłaszcza kiedy na zagrywce pojawiał się Ishikawa, ale udało nam się utrzymać punktową przewagę do końca - powiedział.

Biało-Czerwoni zmierzą się w finale z Amerykanami. Mecz rozpocznie się w niedzielę o godz. 20. 

Będzie to najcięższe spotkanie tego sezonu Ligi Narodów. Jestem pewien, że ponownie stworzymy z kibicami świetnie widowisko i mam nadzieję, że wygramy - podsumował Śliwka.