Jeden z trzech napadów na kobiety w Zielonej Górze, który jest jeszcze badany przez policję, nie ma nic wspólnego z działaniem seryjnego gwałciciela - ustaliła reporterka RMF FM Barbara Zielińska. To już dziesiąty przypadek gwałtu, który został wykluczony ze śledztwa.

W tym przypadku osoba, która zgłosiła się na policję, została zgwałcona, ale kilka tygodni wcześniej niż miało dojść do innych gwałtów na terenie Zielonej Góry i jej okolic. Sprawa jest bardzo delikatna, bo napastnikiem miał być ktoś z rodziny poszkodowanej. Kobieta nie mogła się zdobyć na odwagę, by o wszystkim powiadomić policję. Zrobiła to dopiero w chwili, gdy głośna stała się sprawa rzekomego seryjnego gwałciciela z Zielonej Góry.

Policja wykluczyła ten konkretny przypadek ze śledztwa. Badane są jeszcze dwa. Wszystko jednak wskazuje na to, że poszkodowane kobiety zostały zgwałcone przez dwóch różnych mężczyzn, więc o seryjnym gwałcicielu nie może być mowy.

Dziewięć wcześniejszych zgłoszeń o gwałtach zostało wymyślonych; kilka kobiet usłyszało więc zarzuty składania fałszywych zeznań.