Nie niemiecka, a polska prokuratura zajmie się wnioskiem władz Goerlitz o zbadania okoliczności przerwania zapory na zbiorniku koło elektrowni Turów. Zdaniem Niemców, przyczyniło się to do zalania części niemieckich miast. Polscy śledczy zbadają także, czy nasi zachodni sąsiedzi byli odpowiednio informowani o zagrożeniu powodzią.

To wszystko, co na razie mówią polscy śledczy o niemieckim wniosku, bo dokumenty z Goerlitz jeszcze nie dotarły. Wiadomo jedynie, że niemiecka prokuratura przekazała sprawę do Polski ze względów technicznych. Trzeba zabezpieczyć polskie dokumenty dotyczące zapory czy przesłuchać polskich świadków, a tym już od ponad tygodnia zajmują się prokuratorzy ze Zgorzelca i Jeleniej Góry, prowadzący bliźniacze śledztwo. Dopiero jego wyniki mają zostać przekazane za naszą zachodnią granicę.

Kiedy tak się stanie? Na pewno nieprędko. W Jeleniej Górze z dokumentacją muszą się najpierw zapoznać biegli. A to dodatkowo utrudnia fakt, że papiery dotyczące budowy i konserwacji zapory do prokuratury z elektrowni trafiły kompletnie przemoczone.