Otrzymaliśmy sygnał o problemach z ubezpieczeniami, jakie mają ludzie z Małopolski spustoszonej przez poprzednią powódź. Reporter RMF FM Maciej Grzyb dotarł do jednego z powodzian, który czuje się oszukany przez ubezpieczyciela.

Pan Wiesław zarzuca firmie, w której przez lata opłacał składki, zbyt niską wycenę szkód. Jak twierdzi, odbyła się ona zza biurka, a nie na podstawie rzeczywistych zniszczeń. Przedsiębiorca z małopolskich Kęt nie starał się o rządową pomoc. Uważał, że jeżeli jest ubezpieczony, to te pieniądze powinny wystarczyć na odbudowę.

Rzeczoznawcy wycenili straty na 10 tysięcy złotych. Od ubezpieczyciela dostał tylko 2100 złotych. Robią kpiny ze mnie, robią mnie i innych w balona. No myślałem, że przynajmniej po części będę miał gotówkę na odremontowanie tego wszystkiego, a tu są bardzo marne, mizerne wypłaty. Czuję się jako klient oszukany - mówi pan Wiesław.

Firma ubezpieczeniowa przyznała, że doszło do rażącego opóźnienia w likwidacji szkody. Nie uważa jednak, że wycena jest zbyt niska. Zaproponowała, by pan Wiesław się od niej odwołał.