Zawalenie grozi około 30 domom w Podchybiu i Łaśnicy w małopolskiej gminie Lanckorona. Winne są osuwiska w Beskidach, które powstają w wyniku ulewnych deszczów. Jak poinformował rzecznik wadowickich strażaków Jerzy Walczak, dotychczas runęły cztery domy, w tym jeden z dużym zakładem stolarskim. Część rodzin z zagrożonych posesji została ewakuowana. Nie wszyscy zgodzili się jednak na przeniesienie.
Poprawiła się za to sytuacja w Spytkowicach, gdzie przez wiele godzin strażacy walczyli o uratowanie wału. Gdyby powstała wyrwa, woda z Wisły zagroziłaby mieszkańcom. Chodziło o blisko 1,4 tysiąca osób. Obroniliśmy wał - poinformował Walczak.
W Wadowicach mieszkańcy powoli zaczynają usuwać skutki żywiołu. Mnóstwo pracy mają energetycy, mechanicy samochodowi i firmy ubezpieczeniowe.
Sytuacja poprawia się również w Czechowicach-Dziedzicach - gminie najbardziej poszkodowanej przez powódź. Wały na Wiśle są jednak nadal znacznie obciążone. Rośnie więc ryzyko ich rozmycia bądź przerwania w rejonie Zabrzega i Ochodzy. Tereny Renardowic, Liszki i Kopalni również są zagrożone, ale w mniejszym stopniu.
Wody ubywa na Śląsku Cieszyńskim. Rozpoczyna się wielkie pompowanie wody z piwnic, sprzątanie i pierwsze przymiarki do szacowania strat.
PZU podało w środę, że od 15 maja zarejestrowanych zostało 14,3 tysiąca szkód majątkowych. Z tego około 9 tysięcy to szkody powodziowe.
Rzecznik ubezpieczyciela Michał Witkowski powiedział, że do powodzian wyruszyło już mobilne biuro firmy. To specjalny autobus, który jest przystosowany do obsługi likwidacji szkód w sytuacjach nadzwyczajnych. W czwartek dotrze do Jeleśni, w piątek na Śląsk Cieszyński, w sobotę rano do Goczałkowic, a po południu do Kaniowa. W niedzielę zawita do Wadowic, w poniedziałek do Łapanowa, a we wtorek do Szczurowej.