"Gdy do naszych domów lała się woda, Bóg o nas zapomniał. Po powodzi zapominają o nas władze miasta" - skarżą się mieszkańcy najbardziej zniszczonej dzielnicy Bogatyni - Markocic. Potrzebny jest tam ciężki sprzęt i ludzie, a tymczasem wszystko, na co mogą liczyć powodzianie, to... własne ręce.

Od soboty w Markocicach niewiele się zmieniło. Wszystko wygląda tam jak tuż po przejściu wielkiej wody. Ciężkiego sprzętu nikt w dzielnicy nie widział, co potwierdza dowodzący wojskami w Bogatyni gen. Mirosław Rozmus. Na razie jest to sprzęt lekki do oczyszczania dojść do domostw, do oczyszczania dróg między budynkami, żebyśmy po prostu mogli dojechać tam cięższym sprzętem - mówi.

Teraz mieszkańcy razem z rodzinami i ochotnikami próbują jak najwięcej uprzątnąć, ale coraz częściej zaczyna im brakować sił. Nie uprzątnę tego. To może zrobić tylko ciężki sprzęt. Wczoraj było dwóch wojskowych. Dzisiaj mieli przyjść, a nie ma nikogo. Co to wojsko zrobi jednym szpadelkiem? - żalą się mieszkańcy.