"Akcji ratunkowa potrwa w Bogatyni jeszcze kilka dni. Natomiast co do odbudowy infrastruktury, czyli tego ostatniego elementu dotyczącego zarządzania kryzysowego, to sądzę, że koniec jest jeszcze bardzo daleko" - przyznaje w rozmowie z Piotrem Glinkowskim Jerzy Łabowski, zastępca komendanta dolnośląskiej straży pożarnej.

Piotr Glinkowski:W Bogatyni nadal jest niebezpiecznie?

Jerzy Łabowski: Zagrożeń jako takich generalnie nie ma, ale fala powodziowa naruszyła wiele elementów budowli. I jest element tak zwany: "Co dalej?" Co dalej z punktu widzenia ruchów przemieszczania się ewentualnie ziemi czy innych elementów.

Piotr Glinkowski:Na czym przede wszystkim się skupiacie?

Jerzy Łabowski: Pomagamy ludziom w sprzątaniu, w wynoszeniu rzeczy, w porządkowaniu, w dostarczaniu środków pierwszej potrzeby. Zostały również uruchomione pompowania. Jest też coraz więcej zadań związanych z odtworzeniem infrastruktury. Czyli pomoc zakładowi wodociągów, w tym żeby mogła być woda, odpompowywanie oczyszczalni ścieków. Przygotowujemy też szlak przy tej rzece, która narobiła tyle szkód.

Piotr Glinkowski:Co w waszej pracy jest najtrudniejsze?

Jerzy Łabowski: Zmęczenie wszystkich ratowników. Są jednak wytrwali, tak jak i mieszkańcy. Starają się jak najlepiej pracować, pomagać i przede wszystkim tworzyć warunki, które w pewien sposób dadzą im minimalny komfort bytowania.

Piotr Glinkowski: Zmęczenie to jest jedna kwestia, natomiast oprócz tego macie pewnie sporo problemów w terenie?

Jerzy Łabowski: Tutaj w Bogatyni są te miejsca, gdzie właściwie większość trzeba ręcznie podnosić. Bez ciężkiego sprzętu, bez odbudowy infrastruktury - szczególnie jeśli chodzi o drogi, mosty - trudno jest cokolwiek zrobić. Nie mniej jednak ta sytuacja z dnia na dzień, z godziny na godzinę się poprawia, bo te rzeczy, które są wynoszone, są uprzątane. Coraz lepiej funkcjonuje system wywożenia śmieci. Wiecie Państwo ręką się asfaltu, kamieni, tych ogromnych ciężarów nie załaduje. Najlepiej jeżeli to będą koparki, które załadują to do kontenerów czy do wywrotek. Powolutku, nie da się wszystkiego naraz. Są to bardzo ciężkie, bardzo wymagające działania.

Piotr Glinkowski: A czy jest jakieś miejsce, do którego jeszcze nie udało się strażakom dotrzeć?

Jerzy Łabowski: Takich miejsc nie ma. W każdym razie nie mamy sygnałów, aby po prostu dostarczać żywność z powietrza.

Piotr Glinkowski: A kiedy będzie normalnie?

Jerzy Łabowski: Nie jestem tego w stanie określić. Na pewno ten etap ratunkowy, akcji ratunkowej potrwa kilka dni. Natomiast co do odbudowy infrastruktury, czyli tego ostatniego elementu dotyczącego zarządzania kryzysowego, to sądzę, że jeszcze bardzo daleko.