Co to był za mecz! Belgia przegrywała już Japonią 0:2, żeby w ostatniej minucie doliczonego czasu gry przechylić szalę zwycięstwa na swoja korzyść dzięki bramce Nacera Chadli i wygrać 3:2. W ćwierćfinale zmierzy się z reprezentacją Brazylii, która pokonała Meksyk 2:0.

Co to był za mecz! Belgia przegrywała już Japonią 0:2, żeby w ostatniej minucie doliczonego czasu gry przechylić szalę zwycięstwa na swoja korzyść dzięki bramce Nacera Chadli i wygrać 3:2. W ćwierćfinale zmierzy się z reprezentacją Brazylii, która pokonała Meksyk 2:0.
Nacer Chadli strzela bramkę dającą Belgii awans do ćwierćfinału /ROMAN PILIPEY /PAP/EPA



Wbrew zapowiedziom wielu ekspertów, Japonia na początku meczu nie skupiała się tylko na defensywie, ale próbowała odważnie prowadzić grę z reprezentacją Belgii.

Podopieczni Roberta Martineza mogli wyjść na prowadzenie w 25. minucie. Piłkę w pole karne dośrodkował Dries Mertens, ale nie opanował jej Romelu Lukaku i futbolówka opuściła boisko. Po chwili zza pola karnego mocno uderzył Eden Hazard, ale Eiji Kawashima wybił futbolówkę. Chwilę później po rzucie rożnym z powietrza próbował uderzać Vincent Kompany, ale nie trafił on czysto w piłkę i ta wyszła w pole.

Po chwili kontrę wyprowadziła Japonia. W pole karne wbiegł Shinji Kagawa, oddał piłkę do Yuto Nagatomo, ten dośrodkował na głowę Takashi Inuiego, ale strzał pewnie złapał Thibaut Courtois.

Pod koniec pierwszej połowy Japonia była bliska strzelenia bramki. W kierunku bramki piłkę skierował Inui, po drodze trącił ją Yuya Osako i futbolówka zmierzała prosto w ręce Courtois'a. Ten nie był dobrze skoncentrowany, bo piłka przeleciała mu przez ręce. Belgijski bramkarz stał jednak kilka metrów od linii bramkowej i szybko naprawił swój błąd rzucając się na piłkę.

Druga polowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia. Piłkę w środku pola przejęli Japończycy, na wolne pole zagrał Gaku Shibasaki do piłki dobiegł Genki Haraguchi i płaskim strzałem dał Japonii prowadzenie.

Tuż po straconej bramce Belgowie mogli wyrównać. Piłkę w polu karnym dostał Hazard, ale jego mocne uderzenie zatrzymało się na słupku.

Kiedy wydawało się, że Belgia przejmie inicjatywę, to Japonia wyprowadziła kolejną akcje i podwyższyła prowadzenie. Na strzał z 25. metrów zdecydował się Takashi Inui i piłka po jego uderzeniu znalazła się w siatce tuż obok bezradnie interweniującego Thibaut Courtois'a.

W 62. minucie blisko kontaktowej bramki był Romelu Lukaku. Piłkę z prawej strony dośrodkował Thomas Meunier, ale napastnik Manchesteru United minimalnie chybił. 

Belgia strzeliła bramkę w 70. minucie. Po rzucie rożnym, piłkę pod swoją bramkę kopnął Inui, ta spadła na głowę Jana Vertonghena i przelobowała wracającego do bramki Kawashimę.

Europejska drużyna wyrównała 4 minuty później. Z lewej strony dośrodkował Hazard, a bardzo wysoko do piłki wyskoczył wprowadzony w drugiej połowie Marouane Fellaini i skierował piłkę do bramki.

Belgia mogła przechylić szale zwycięstwa na swoja korzyść w 86. minucie. Najpierw głową uderzał Nacer Chadli, chwilę później Lukaku, ale oba strzały efektownie zatrzymał Eiji Kawashima.

Decydujący cios Belgowie wyprowadzili w ostatniej minucie doliczonego czasu gry. Po rzucie rożnym dla Japonii podopieczni Roberta Martineza ruszyli z szybką kontrą, Courtois wyrzucił piłkę do De Bruyne, ten podał do Mouniera, on wyłożył ją do Lukaku. Napastnik zamiast uderzać, przepuścił podanie do niepilnowanego Chadliego, który strzałem do pustej bramki zapewnił zwycięstwo Belgii.

Belgowie są pierwszą od 48 lat drużyną, która w fazie pucharowej mundialu odrobiła dwubramkową stratę. W 1970 roku w ćwierćfinale MŚ w Meksyku piłkarze RFN przegrywali z Anglią 0:2, ale wygrali po dogrywce 3:2.

W ćwierćfinale w piątek Belgia zagra z Brazylią, która pokonała Meksyk 2:0.

Martinez: Każdy mecz jest testem charakteru

Trener Belgii Roberto Martinez był dumny ze swojej drużyny:  Właśnie takie rzeczy dzieją się na mistrzostwach świata. Każdy mecz jest testem charakteru. Zwycięstwo odniesione w takich okolicznościach wiele mówi o moim zespole. Przez długi okres to był perfekcyjny mecz w wykonaniu Japończyków. Prowadzili 2:0, a w nas zaczęła się wdzierać frustracja. Ci piłkarze mają jednak niesamowitą mentalności i zdołali przezwyciężyć trudności. Jestem z nich bardzo dumny - powiedział Martinez.

Akira Nishino, trener reprezentacji Japonii przyznawał, że kiedy jego drużyna wygrywała 2:0, to nie chciał nic zmieniać w jej grze. Chcieliśmy wygrać. Nasza drużyna jest wystarczająco silna, a w zestawieniu z Belgią moim zdaniem co najmniej dorównywaliśmy rywalom. Miałem przygotowane plany na różne scenariusze, ale nic nie da się zrobić, kiedy sędzia kończy mecz po straconym golu. Przy rzucie wolnym i różnym liczyłem, że wyprowadzimy decydujący cios. Nadzialiśmy się jednak na perfekcyjny kontratak. W kilka sekund piłka znalazła się pod nasza bramką (...). Kiedy prowadziliśmy 2:0 nie chciałem dokonywać żadnych zmian w naszej grze. Chciałem, żebyśmy zdobyli kolejne gole i były ku temu okazje. Kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku, ale w pewnym momencie Belgowie wspięli się na wyżyny swoich możliwości - powiedział Nishino.

(ag)