Jako słuszną decyzję o przeniesieniu krzyża do kaplicy Pałacu Prezydenckiego uznało 77 proc. ankietowanych w sondażu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej". Połowa badanych uważa, że zrobiono to we właściwy sposób. Jednak 42 proc. nie podobało się, że krzyż przeniesiono nagle i bez uprzedzenia.

Zdaniem 72 proc. badanych krzyż docelowo powinien trafić do kościoła św. Anny. 67 proc. widzi jego miejsce na Cmentarzu Powązkowskim. Z kolei 60 proc. chce, by rodziny ofiar zawiozły go do Smoleńska.

Pomysł postawienia pomnika na Krakowskim Przedmieściu pochwala 46 proc., a 50 proc. jest przeciw.

Wieczorem na Krakowskim Przedmieściu zebrało się pół tysiąca osób

Noc przed Pałacem Prezydenckim minęła spokojnie. Porządku pilnowało 15 strażników miejskich i 3 policjantów - informuje reporter RMF FM Paweł Świąder.

Wieczorem było tam ok. 500 osób, wśród nich prezes PiS Jarosław Kaczyński. Policja ocenia, że zgromadzenie przebiegło spokojnie i bez większych incydentów.

Spotkanie rozpoczęło się o godz. 21 od odśpiewania Apelu Jasnogórskiego, który był transmitowany z Radia Maryja przez głośniki. Wielu przybyłych przyniosło ze sobą polskie flagi, kwiaty, niektórzy a także drewniane krzyże i święte obrazy. Były też transparenty z hasłami: "Amatorszczyzna czy zdrada stanu? Tusk przed Trybunał Stanu", "Gdzie jest nasza suwerenność? Postawa rządu ws. katastrofy to wstyd i hańba dla Polski". Przed Pałacem rozdawane były znicze.

Ok. 21 na Krakowskie Przedmieście przybył - przywitany odśpiewaniem "Sto lat" - Jarosław Kaczyński. Przyszedłem tu zapalić znicz za brata, bratową, za wszystkich poległych, za wszystkich ludzi, którzy byli mi szczególnie bliscy(...). To jest jedyna intencja, z którą przyszedłem - powiedział.

Gdy prezes PiS przyjechał, fotoreporterzy i operatorzy próbowali przedostać się do niego jak najbliżej; odpychali ich ludzie zgromadzeni przy prezesie PiS. Przez kilkanaście minut, mimo że przez megafony słychać było Apel Jasnogórski, na Krakowskim Przedmieściu trwały przepychanki i kłótnie. "Kłamali przez pięć lat, teraz się przepychają" - nie kryli emocji zgromadzeni. Przez megafon padły słowa: "Paparazzi, gdzie jest wasza kultura?".

Także sam Kaczyński apelował o umożliwienie mu swobodnego zapalenia znicza. Proszę państwa, ja jeszcze raz apeluję do państwa dziennikarzy o to, żeby się zachowywali w sposób właściwy. Powtarzam: jeszcze raz apeluję o spokój. Chodzi o to, żeby uczcić tutaj pamięć tych, którzy polegli. Ale to, co tutaj się dzieje, pokazuje, że rzeczywiście tu się nie da. (...) Ja chcę zapalić jeszcze trochę zniczy, ale one nie mogą do mnie dojść, bo taki jest tłok - mówił prezes PiS.

Sytuację opanował w końcu ksiądz Stanisław Małkowski; prezes PiS zapalił kilka zniczy, w tym czasie przez megafon odmawiana była modlitwa w intencji różnych osób. Potem zebrani śpiewali Apel Jasnogórski i odmówiono modlitwę "Zdrowaś Mario".

Kaczyński, odnosząc się do przeniesienia w czwartek rano krzyża do kaplicy w Pałacu Prezydenckim, powiedział, że został zlikwidowany krzyż pod osłoną policji i barier, (krzyż) który był swego rodzaju substytutem pomnika.

Według policji zgromadzenie przebiegało spokojnie i obyło się bez poważniejszych incydentów.

Z tłumu słychać było jedynie okrzyki i śpiewy zwolenników, bądź przeciwników obecności krzyża pod Pałacem. Podczas gdy część osób śpiewała Apel Jasnogórski, "Boże coś Polskę" czy "Bogurodzicę", inni śpiewali m.in. "Szła dzieweczka do laseczka", "Rozszumiały się wierzby płaczące". W tłumie wyróżniała się też grupa młodych ludzi, którzy podskakiwali, skandując: Kto nie skacze, broni krzyża hop, hop. Dwukrotnie został zaatakowany i uderzony mężczyzna, który blisko Jarosława Kaczyńskiego, w trakcie modlitwy krzyczał: "precz z PiS".

Krakowskie Przedmieście było przez ponad godzinę zamknięte dla ruchu.

Ok. godz. 21.45 zgromadzenie opuścił Kaczyński. Organizatorzy czwartkowego zgromadzenia apelowali do rozchodzących się, by wrócić w to miejsce także w piątek o godz. 18, kiedy przed Pałacem Prezydenckim układany ma być krzyż z kwiatów.