"Dość hańby i kłamstwa! Żądamy prawdy!" - takie transparenty przez cały czas powiewają przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Na Krakowskim Przedmieściu zostało około kilkuset osób z siedmiu tysięcy, które były tam jeszcze ok. 18. Większość przeniosła się na Plac Zamkowy gdzie trwa koncert poświęcony ofiarom tragedii smoleńskiej. Za to z każdą chwilą przybywa zniczy.

Na chodniku tworzą się pamiętane z ubiegłego roku dywany z lampek i zniczy, tyle że rok temu układali je harcerze. Teraz od mieszkańców Warszawy odbierają je policjanci, strażnicy miejscy, a także posłowie PiS-u, bo cały teren przed Pałacem Prezydenckim ogrodzony jest żelaznymi barierkami. Przeraża mnie to, że nas tak ogrodzili niepotrzebnie - mówi jedna z kobiet przed Pałacem Prezydenckim. Ważne, żeby zapalić ten znicz i żeby pamiętać - dodaje inna.

W tłumie prowadzone są też ożywione dyskusje o problemach z wyjaśnieniem przyczyn katastrofy. To jest strasznie zagmatwane. Rosjanie podają, co im się podoba. Zrobili alkoholika z naszego generała - żali się mężczyzna. Przed Pałacem cały czas widać też transparenty "Żądamy zwrotu czarnych skrzynek" i "Chcemy międzynarodowego śledztwa". I ten największy transparent z wizerunkiem Stalina i Putina i z dopiskiem "1940-2010 - ludobójstwo".