Naszpikowane elektroniką coraz popularniejsze auta z Chin to zagrożenie dla bezpieczeństwa Unii Europejskiej i Polski - pisze "Rzeczpospolita". Powołuje się przy tym na raport Ośrodka Studiów Wschodnich.

  • Chcesz wiedzieć więcej? Wejdź na rmf24.pl.

"Zalew Europy elektrycznymi, ‘inteligentnymi’ pojazdami to ryzyko inwigilacji, a nawet działań dywersyjnych - auta monitorujące otoczenie i zbierające dane to realne zagrożenie, zwłaszcza gdy informacje trafiają za granicę. Ośrodek Studiów Wschodnich (OSW), który to zbadał, przekonuje, że takie auta mogą ‘szpiegować’ dla Pekinu, a pośrednio dla Moskwy" - czytamy w artykule.

Jak pisze "Rzeczpospolita", technologie, w które wyposażane są nowoczesne chińskie auta, zbierają mnóstwo danych. Kamery i LiDAR-y (technologie mapowania) mogą tworzyć trójwymiarowe mapy (baz wojskowych i infrastruktury) i śledzić ruchy wojsk. "Jest możliwość zdalnego przejęcia kontroli nad autami, a w efekcie ryzyko blokowania dróg" - pisze "Rzeczpospolita".

Tomasz Siemoniak, koordynator służb specjalnych, podkreślił w rozmowie z "Rzeczpospolitą", że sprawa ta ma poważny charakter i jest dostrzegana przez rząd. Jak zaznaczył, wiodącą rolę odgrywają w niej Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwo Cyfryzacji.

O kwestię chińskich samochodów Piotr Salak pytał w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 Michała Gramatykę, wiceministra cyfryzacji. Wyobrażam sobie taką sytuację, że wjeżdża na teren jednego czy drugiego zamkniętego ministerstwa samochód, który jest wyposażony w jedenaście kamer. (...) Brytyjska armia najpierw kupiła kilkaset elektryków i hybryd marki MG (...) i wydali zalecenia, bardzo ostre zalecenia, że niektóre z tych samochodów nie mają wstępu na tereny wojskowe, że nie wolno w tych samochodach ładować telefonów, podłączać ich przez USB. W środku tych samochodów są naklejki, żeby nie prowadzić rozmów, które mogłyby dotyczyć spraw konfidencjonalnych - mówił wiceminister.