Teren katastrofy prezydenckiego samolotu w Smoleńsku nie jest ogrodzony, bo takiej prośby ze strony polskiej nie było - twierdzą władze obwodu smoleńskiego. Jak stwierdził rzecznik gubernatora smoleńskiego Andriej Jewsiejenkow w rozmowie z korespondentem RMF FM Przemysławem Marcem, Polacy prosili jedynie o ochronę miejsca tragedii: Tę prośbę spełniliśmy.

O ogrodzeniu tego miejsca nie było ani słowa - stwierdził rzecznik. Takiego żądania nie było. Był list, w którym poproszono o ochronę tego miejsca. Dopiero co był u nas pan Komorowski - zobaczył miejsce i był zadowolony, że jest ochraniane - zaznaczył.

Jak usłyszał Przemysław Marzec, władze obwodu smoleńskiego same nie rozważały innego zabezpieczenia miejsca katastrofy niż dyżur dwóch milicjantów. Zdaniem Jewsiejenkowa w tej chwili trwają rozmowy o zbudowaniu memoriału upamiętniającego katastrofę. Jednak prace budowlane rozpoczną się dopiero po zakończeniu śledztwa.

Przypomnijmy, że 10 maja marszałek Sejmu spotkał się z gubernatorem Smoleńska Siergiejem Antufiewem. Bronisław Komorowski podkreślił wówczas, że stronie polskiej bardzo zależy na tym, aby miejsce katastrofy było odpowiednio zabezpieczone i stale pilnowane.