Prokurator Generalny coraz bardziej niecierpliwi się w związku ze stanem szczątków tupolewa. Andrzej Seremet dostrzegł w końcu, do jakiego skandalu dochodzi w Smoleńsku. Seremet interweniował w kręgach rządowych w sprawie zabezpieczenia przez Rosjan wraku naszej maszyny.

Szanse, że po tylu miesiącach kompletnej bezradności interwencja prokuratora Seremeta odniesie jakiś skutek są nikłe. Andrzej Seremet interweniował już u rzecznika rządu Pawła Grasia. Miał mu tłumaczyć, że bez presji politycznej na stronę rosyjską, tupolew nie zostanie zabezpieczony, że wniosek prokuratury oraz cywilnej komisji trafia w Moskwie po prostu w czarną dziurę. Tak naprawdę to trochę jest piłka po stronie rządowej, bo my nie jesteśmy organem współpracy międzynarodowej - powiedział Seremet.

Na reakcję rządu trudno jednak liczyć skoro rzecznik rządu Paweł Graś bagatelizuje niszczejące szczątki Tupolewa. Wczoraj oświadczył, że niezabezpieczenie wraku nie będzie miało żadnego znaczenia dla śledztwa. To dziwne bo obawy ma prokurator generalny: Mam nadzieję, że brak zabezpieczenia i wpływ czasu i czynników kolidujących i innych, które przecież powodują możliwości pewnych zniekształceń, nie odbije się z kolei na wynikach badań tego samolotu - dodał Seremet.

Od wielu tygodni bezradni w tej sprawie ręce rozkłada też szef MSWiA Jerzy Miller, którego komisja cywilna powinna być przecież zainteresowana przebadaniem szczątków maszyny. Blaszany płot i kilkaset metrów brezentu to w stosunkach z Rosjanami ponad siły dla naszego rządu.