"Katastrofę smoleńską po raz pierwszy ocenił sąd" - pisze "Gazeta Wyborcza". "Warszawski sędzia ustalił gorzkie fakty oraz obalił kilka mitów narosłych wokół katastrofy" - ocenia.

"Sąd po części był przerażony, jak łatwo prawnicy [rodzin ofiar] formułują pewne tezy, nie mając dowodów.  Sąd ocen politycznych nie zamierza dokonywać. Zwraca tylko uwagę, że te oceny nie znajdują Potwierdzenia w dokumentach. Nie należy formułować zarzutów przez pryzmat polityki, bo wszystko da się rozstrzygnąć na gruncie prawa" - cytuje wypowiedź sędziego "Gazeta Wyborcza". "Jak polityka wchodzi na salę rozpraw, to sprawiedliwość potrafi ulecieć oknem" - dodał sędzia Wojciech Łączewski. To on wydał decyzję, że sprawa organizacji lotów do Smoleńska będzie znowu badana przez prokuraturę.

"Sędzia Łączewski stwierdził, że prokurator nie ocenił statusu obu wizyt (prezydenta i premiera w Smoleńsku)  A ma to znaczenie, bo od statusu wizyty zależą przygotowania do niej i zakres podjętych kroków w celu jej zabezpieczenia. Sędzia ocenił, że wizyta premiera była oficjalna, robocza. Ale nie nadano jej statusu. Sędzia poszedł dalej. Stwierdził, że zgodnie z polskim prawem nieczynne lotnisko w Smoleńsku to lądowisko i premier nie mógł na nim lądować. Co do wizyty prezydenta ocenił, że samolot mógł wylądować jako prywatny, ale po przygotowaniu wizyty, np. sprawdzeniu lotniska" - relacjonuje "GW". "Czy rząd rozgrywał prezydenta w organizacji wizyty w Smoleńsku? Taką tezę forsowali prawnicy rodzin, przypominając, że wcześniej kancelaria premiera odmawiała Lechowi Kaczyńskiemu samolotu. Przekonywali, że podzielenie polskich obchodów na dwie wizyty obniżyło rangę wizyty prezydenta, która była gorzej zabezpieczona. Sąd tezę obalił" - dodaje.

W środowej "Wyborczej" także:

- Chazan - symbol mimo woli

- Kwaśniewski: Jest ryzyko, że Kaczyński wygra

- Unia poluzuje Grecji śrubę?