Przedstawiciel Polski akredytowany przy MAK leci w poniedziałek do Moskwy. Dzień później Edmund Klich będzie uczestniczył w prezentacji projektu raportu w sprawie przyczyn katastrofy w Smoleńsku. Razem z Klichem do Moskwy poleci jeden z członków polskiej komisji wyjaśniającej okoliczności tragedii. Do rosyjskiej stolicy nie poleci jednak szef MSWiA Jerzy Miller.

We wtorek MAK rozpocznie prezentowanie nam projektu. Mamy na to dwa dni, w czwartek wracam do kraju - powiedział Klich. Strona rosyjska przekaże projekt od razu stronie polskiej. Być może podczas mojej wizyty rozpocznie się praca nad stanowiskiem Polski w sprawie raportu MAK - dodał polski specjalista.

Jak twierdzi Klich, nie wiadomo, czy Rosjanie podczas tej wizyty przekażą polskiej komisji kolejne dokumenty. Jej przewodniczący, szef MWSiA jeszcze w czwartek mówił, że czeka ona na kolejne materiały dotyczące lotniska w Smoleńsku.

19 maja MAK ogłosił wstępny raport nt. katastrofy. Ustalono m.in., że w kabinie pilotów były dwie postronne osoby; drzwi do kabiny podczas lądowania były otwarte; przy wylocie załoga nie miała informacji o pogodzie w Smoleńsku, a kontrolerzy lotu i załoga polskiego Jaka-40, który lądował wcześniej, informowali Tu-154M o pogarszaniu się pogody. MAK zakończył rozszyfrowywanie czarnych skrzynek. Szefowa MAK Tatiana Anodina powiedziała wtedy, że zbadana musi być jeszcze kwestia ewentualnego wywierania wpływu na załogę.

Dwa miesiące później rosyjska komisja podała, że warunki atmosferyczne w Smoleńsku nie spełniały 10 kwietnia wymogów lądowania, o czym załoga Tu-154M była informowana. MAK ustalił, że w chwili katastrofy widoczność sięgała 300-500 m, była mgła, a dolna granica chmur wynosiła 40-50 m. Zbieranie informacji na temat katastrofy MAK zakończył 23 września br. Wtedy też rozpoczął przygotowanie do końcowego raportu.

Gdy raport zostanie opublikowany, zgodnie z Konwencją Chicagowską strona polska w terminie 60 dni ma prawo przedstawić swoje stanowisko, uwagi i wnioski. Klich oświadczył, że w opracowaniu tego dokumentu on sam będzie miał pewną autonomię, ale nie będzie jedynym, który będzie go przygotowywał, bo jest to zadanie m.in. komisji ministra Millera i komisji badania wypadków lotniczych przy ministrze infrastruktury.