Angela Merkel i Nicolas Sarkozy chcą jeszcze głębszych reform strefy euro, niż to wcześniej zapowiadali. W liście adresowanym do przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya niemiecka kanclerz i prezydent Francji precyzują pomysły, które uzgodnili już w poniedziałek na spotkaniu w Paryżu. Chcą je poddać pod dyskusję na szczycie UE, którego głównym tematem będzie walka z kryzysem.

Z listu dowiadujemy się, że Francja i Niemcy chcą niezwykle daleko posuniętej harmonizacji prawnej w eurolandzie. Ma ona dotyczyć nie tylko dyscypliny budżetowej, ale również zasad funkcjonowania instytucji finansowych i rynku pracy w poszczególnych krajach strefy euro, co może łączyć się na przykład z wymuszeniem zmian w kodeksach pracy poszczególnych krajów.

Powraca również idea dodatkowego opodatkowania wszystkich transakcji finansowych, a to z kolei może uderzyć po portfelach klientów banków. Harmonizacja prawna ma dotyczyć również wysokości podatków nałożonych na przedsiębiorstwa. Bliscy współpracownicy Sarkozy'ego zapowiadają, że negocjacje w Brukseli będą trudne i napięte. Według nich, negocjacje mogą przedłużyć się aż do niedzieli.

Cameron może storpedować jutrzejsze rozmowy ws. strefy euro

Wielka Brytania przed jutrzejszym szczytem UE stawia dwa warunki - zachowanie wspólnego rynku oraz zapewnienie skutecznej ochrony brytyjskim instytucjom finansowym. Premier Cameron obawia się, że wprowadzenie na przykład podatku od transakcji bankowych sparaliżowałaby prace londyńskiego City. Przywódca brytyjskiego rządu zapowiedział, że jest gotów postawić weto nowemu traktatowi, jeśli brytyjskie interesy nie zostaną wzięte pod uwagę.

Cameron wolałby, by umowa została podpisana przez wszystkie kraje członkowskie Unii. Ograniczenie jej do państw strefy euro nie będzie jego zdaniem wystarczająco wiarygodne. Według strony brytyjskiej, uratowanie wspólnej waluty nie rozwiąże wszystkich ekonomicznych problemów, z którymi boryka się Unia Europejska. Zdaniem Davida Camerona, obecnie jednym z kluczowych zagadnień jest kwestia konkurencyjności rynku.

Jest jeszcze jedna brytyjska strona medalu. Londyn pragnie za wszelka cenę uniknąć rozpisania referendum w sprawie dalszego członkostwa w Unii Europejskiej. W obecnej sytuacji, jego rezultat byłby trudny do przewidzenia. Nowy traktat mający na celu uratowanie euro, na razie nie stwarza takiej konieczności.