Ministerstwo Finansów wciąż nie chce dać zgody na przeznaczenie dodatkowego pół miliarda złotych na aktywizację bezrobotnych. Szef resortu pracy wprost przyznaje - bez tej gotówki nie damy rady.

Dziś okazało się, że w lipcu bezrobocie spadło tylko o jedną dziesiątą punktu procentowego, do 13,1 procent. Od września ta liczba zacznie jednak rosnąć.

Aby przekonać resort finansów do przekazania tych pieniędzy na aktywizację, minister pracy chce udowodnić, że jeżeli otrzyma dodatkowe pół miliarda złotych, to wyda je w najbardziej efektywny sposób, na przykład na finansowanie staży.

Młodzi ludzie kończący studia rejestrują się w urzędach pracy właśnie we wrześniu, październiku. To jest czas, kiedy trzeba im pomóc. Mamy grupę nauczycieli, która też trafi do powiatowych urzędów pracy - też wymaga wsparcia. Wydaje się dziś koniecznością te pół miliarda - mówi minister Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodaje, że bez tych pieniędzy bezrobocie bardzo mocno wzrośnie.

Minister finansów pieniędzy jednak nie chce dać, bo sam ich nie ma. Jednak jeżeli nie zapłaci teraz, to w przyszłości będzie musiał finansować zasiłki.

(j.)