"Nasz system opieki zdrowotnej dochodzi - czy jest - na granicy wydolności" - przyznał szef resortu zdrowia Adam Niedzielski na konferencji prasowej, w czasie której ogłoszono nowe obostrzenia. "Oczywiście wykonujemy kolejne kroki, które służą jego rozbudowie, ale to jest czas, kiedy trzeba włączyć hamulec awaryjny” – wskazał.

"Nasz system opieki zdrowotnej dochodzi - czy jest - na granicy wydolności" - przyznał szef resortu zdrowia Adam Niedzielski na konferencji prasowej, w czasie której ogłoszono nowe obostrzenia. "Oczywiście wykonujemy kolejne kroki, które służą jego rozbudowie, ale to jest czas, kiedy trzeba włączyć hamulec awaryjny” – wskazał.
Minister zdrowia Adam Niedzielski / Leszek Szymański /PAP

Minister zdrowia Adam Niedzielski podkreślił, że konieczne jest doprowadzenie do dynamicznego i drastycznego spadku liczby zachorowań.

Nie możemy sobie pozwolić na realizację scenariusza, który polega na przyglądaniu się, co się dzieje krótkookresowo i dokładaniu obostrzeń kategorii lżejszej. To jest czas, żeby włączać hamulec awaryjny - powiedział. Musimy wszyscy zdać sobie sprawę z powagi sytuacji, w jakiej się znajdujemy. To nie jest czas na niesnaski, to nie jest czas na kłótnie, to nie jest czas na dyskusje światopoglądowe, to czas na ochronę życia - wyliczał.

Powoli przychodzi czas, by zadać sobie pytanie, nie tylko o to, co państwo, co system opieki zdrowotnej może zrobić dla ciebie, ale też pytanie, co ty możesz zrobić, aby zahamować rozwój pandemii - podkreślił minister. Wskazał, że kluczowe jest pozostawanie w domach.

Zostańmy w domu po to, by ograniczyć kontakty, by nie dać okazji wirusowi na rozprzestrzenianie się. Wychodźmy tylko kiedy to niezbędne, kiedy to konieczne, bo musimy iść do pracy czy na zakupy. Ograniczmy nasze kontakty towarzyskie - zaapelował Niedzielski.

W czasie konferencji szefa resortu zapytano o badania przesiewowe dla wszystkich obywateli - niektóre kraje decydują się na takie rozwiązania.

W tej chwili liczba badań PCR, które prowadzimy, osiąga wartości codzienne rzędu 70 tys. Średnio w ostatnim czasie to było powyżej 60 tys. - powiedział minister Niedzielski. Zwrócił uwagę, że nie uwzględnia ona testów antygenowych, które dopuszczono w poniedziałek.

Szef resortu zdrowia powiedział, że nie widzi potrzeby badania przesiewowego dla wszystkich obywateli. Wydaje się, że jest to nieuzasadnione, bo i skala badań, które prowadzimy, i dopuszczenie testów antygenowych są na tę chwilę wystarczającą odpowiedzią - oświadczył.

Niedzielski: W optymistycznym wariancie liczba zachorowań stabilizuje się w przedziale 25-30 tys.

Niedzielski pytany był także o to, czy oprócz optymistycznych scenariuszy związanych ze spodziewanymi efektami wprowadzenia kolejnych obostrzeń, rząd ma też negatywne scenariusze.

My te prognozy prowadzimy i monitoring w dwóch horyzontach. Ten horyzont krótkookresowy to śledzenie trendu, śledzenie dynamik, podstawowych parametrów statystyczno-matematycznych i z tego trendu krótkookresowego wynika, że w najbardziej optymistycznym wariancie liczba zachorowań stabilizuje się w przedziale 25-30 tys. - powiedział.

Z kolei jak patrzymy na dłuższy horyzont, bo dysponujemy też co najmniej czterema zespołami prognozującym w różnych wariantach zachowanie się pandemii, to niestety mamy też bardzo negatywne scenariusze, które np. dotyczą skutków protestów, skutków nienoszenia maseczek, nieprzestrzegania dyscypliny. Jeden ze scenariuszy wskazuje, że nieprzestrzeganie tych obostrzeń, niewłączenie hamulca awaryjnego może powodować różnicowanie liczby nowych zachorowań w perspektywie grudnia nawet o 400 czy o 600 tys. osób - mówił szef resortu zdrowia.

Prof. Horban: To przypomina prostą drogę do ściany

W konferencji z udziałem szefa rządu i ministra zdrowia wziął udział również członek Rządowej Rady Medycznej ds. Epidemiologicznych prof. Andrzej Horban. Chciałem zaapelować nie tyle o wciskanie hamulca czy hamulca awaryjnego, nawet wręcz już o zapięcie pasów bezpieczeństwa. To w tej przypomina prostą drogę do ściany - do ściany możliwości opieki medycznej efektywnej - mówił ekspert. Podkreślił, że w warunkach dobrze działającej służby zdrowia koronawirus ma ok. 1 do 2 proc. śmiertelności.

Gdy dojdzie do znacznego zwiększenia liczby zachorowań - a jeśli nie zrobimy niczego, to do tego dojdzie - liczba chorych przekroczy możliwości realnej pomocy. I wtedy zaczynamy mówić o 10 proc. zgonów - ostrzegł. Zwrócił uwagę, że problem w zapewnieniu pomocy rosnącej liczbie chorych nie tkwi tylko w liczbie respiratorów.


Proszę nie traktować respiratora jako cudownego środka na ozdrowienie, bo w warunkach sprawnie działającego oddziału intensywnej terapii mamy sześćdziesiąt parę proc. zgonów. Gdy na respiratorach będzie więcej ludzi, odsetek zgonów będzie dochodził do 90 proc. i więcej - wskazał prof. Horban. To jest skalą niebezpieczeństwa i tej ściany, która przed nami stoi - dodał. Zacznijmy się zachowywać tak, jak zachowywaliśmy się na wiosnę, bo inaczej niedługo ten system przestanie być efektywny - podsumował.