Rząd przymierza się do wydłużenia nauki zdalnej dla uczniów. Szkoły miałyby być zamknięte, aż do końca przerwy świąteczno-noworocznej. Ostatecznej decyzji jeszcze nie ma, ale taki plan jest w tej chwili najmocniej rozważany przez ministrów - ustalili dziennikarze RMF FM.

Jak informuje Krzysztof Berenda, w ciągu najbliższych dni premier ma ogłosić, że szkoły, licea i uniwersytety - poza drobnymi wyjątkami - pozostają zamknięte do pierwszego noworocznego poniedziałku, czyli do 4 stycznia albo aż do 7 stycznia - czyli otwarte zostałyby po święcie Trzech Króli.

Wszystko zależy od tego, jak zmieniać się będzie liczba zakażeń. Na razie jest ona na tyle wysoka, że rząd nie chce ryzykować. Dziś Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 22 464 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Ostatniej doby zmarło 626 chorych na Covid-19.

Co ważne, otwarcie edukacji ma się odbywać stopniowo. Najpierw do nauki w szkołach wróciłyby najmłodsze dzieci, z klas 1-3. Potem reszta uczniów podstawówek, a w następnej kolejności licealiści i studenci.

Jak wynika z sondażu United Surveys dla RMF FM i "Dziennika Gazety Prawnej", Polacy nie mogą się doczekać powrotu dzieci do szkół. Aż 53,8 proc. ankietowanych wskazało właśnie ten punkt odpowiadając na pytanie: "Jakie obostrzenia powinny zostać zdjęte w pierwszej kolejności, gdy epidemia zacznie ustępować?". Na drugim miejscu ankietowani postawili na otwarcie galerii handlowych.