Aż 10 lat może trwać niszczenie syryjskiego arsenału broni chemicznej, jeżeli dojdzie do przyjęcia rezolucji ONZ w tej sprawie - ostrzegają francuskie media. Powołują się na paryskich ekspertów i nadsekwańskie służby wywiadowcze.

Według francuskich służb wywiadowczych, przetransportowanie poza Syrię ponad 1000 ton bojowych substancji chemicznych, które znajdują się w posiadaniu reżimu Baszara el-Asada, byłoby zbyt niebezpieczne. Szczególnie, ze względu na trwającą w tym kraju wojnę domową. Eksperci twierdzą, że trzeba byłoby najpierw wybudować w Syrii specjalne, zautomatyzowane zakłady, w których stopniowo byłaby niszczona broń chemiczna. Zakłady te byłyby ścisłe strzeżone przez wspólnotę międzynarodową. Komentatorzy ostrzegają więc, że może chodzić o "grę na czas" ze strony syryjskiego reżimu oraz władz Rosji, które zaproponowały to rozwiązanie.

Według fragmentów francuskiego projektu rezolucji ONZ, do których dotarła agencja Reutera, Syria miałaby 15 dni od przyjęcia rezolucji przez Radę Bezpieczeństwa ONZ na ujawnienie listy swoich obiektów związanych z bronią chemiczną. W przeciwnym razie groziłyby jej sankcje karne.

Gdyby Syria nie zastosowała się do postanowień rezolucji, RB ONZ miałaby uchwalić "dalsze niezbędne kroki na mocy rozdziału 7 Karty Narodów Zjednoczonych". Rozdział ten dotyczy środków - od sankcji po rozwiązania militarne. W zaproponowanym przez Francję projekcie rezolucji znalazł się też zapis, by RB ONZ skierowała sprawę ponad dwuletniej wojny domowej w Syrii do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze.

Zapowiedziane na wtorek wieczorem pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ poświęcone Syrii zostało odwołane, ponieważ Rosja wycofała swój wniosek w tej sprawie. Nowego terminu nie podano.