To były pierwsze święta Bożego Narodzenia pogorzelców z Kamienia Pomorskiego po pamiętnym tragicznym Wielkanocnym Poniedziałku. W nocy z 12 na 13 kwietnia 23. mieszkańców hotelu socjalnego w tym 13-ro dzieci zginęło w płomieniach.

Wigilię mieli spędzać już w nowych socjalnych domach przy ul. Orzeszkowej ale nie udało się na czas uporać z budowlanymi poprawkami – usłyszałem od kierownika budowy.

- Nie były to wesołe święta – mówi pani Iwona, która straciła w pożarze 2-letniego synka. – Mimo, że uciekaliśmy myślami od tego co się wydarzyło to jednak było czuć tę pustkę. W pierwszy dzień świąt poszliśmy na cmentarz zapalić znicz Dawidkowi. Przyjechała rodzina moja , męża i robili wszystko żeby podtrzymać nas na duchu. Można powiedzieć, że im się udało. Ale następnych świąt, Wielkanocy, to już dla nas nie będzie.

Ewelina Pasiuk nie pamięta innych świąt spędzanych bez swojej mamy Teresy. Nic dziwnego, że nie obyło się bez wspomnień. - Powodów do radości nie było ale przeważały jednak te wesołe myśli. Jak to było jak mama była, jak wspólnie przygotowywaliśmy się do świąt. A w Wigilię przyszli do mnie sąsiedzi z naszego starego domu. Siedzieliśmy na korytarzu, piliśmy kawę, podzieliliśmy się opłatkiem. Nie było żadnych smutnych myśli.